Zwierzaki przejmują igrzyska. Sportowcy przecierają oczy
Olimpijskie 18 dołków
W Rio de Janeiro, w dzielnicy Barra da Tijuca specjalnie z okazji igrzysk zbudowano pole golfowe. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że zniszczono z tego powodu istniejący od 25 lat obszar przyrody chronionej.
Zajmujący ponad 660 hektarów Parque Natural Municipal de Marapend to teren gniazdowania i wylęgu wielu gatunków ptaków. W tym półbagiennym, zalewowym obszarze na brzegu Atlantyku żyją największe na świecie gryzonie - kapibary - i dużo groźniejsze od nich kajmany. Ludzie z PGA Tour twierdzą, że kapibar na polu golfowym jest między 30 a 40. Gdy sportowcy wbijają piłki golfowe do swoich 18 dołków, zwierzęta mogą tylko przypatrywać się temu z boku. I podgryzać im tę trawę. W końcu są u siebie.
Kapibary opalają się na plaży
Miejscówka wypatrzona pewnie lata temu. Nie ma powodu jej zmieniać tylko dlatego, że jacyś ludzie z patykami ganiają po trawie za białymi kulkami.
Golfiarze zaskoczeni
Największy gryzoń świata za nic miał obecność zawodników. Nic dziwnego, że gracze znaleźli chwilę, by zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z olimpijskiego pola golfowego.
Sowy pilnują gniazd
One tu były pierwsze i nikt nie pytał ich o zdanie, czy można ogradzać teren pod pole golfowe. Poza tym, cóż to jest ogrodzenie dla sowy.
Są też sępy na brzegu
Chyba nie polują na zagubione piłeczki, ale kto wie..?
W wodzie wcale nie lepiej
I teraz dylemat - co zrobić, jak któremuś z graczy wpadnie piłka nawet do płytkiej wody? Wyławiać?
Dodatkowe ryzyko
Dla golfisty Bernda Wiesbergera to po prostu "dodatkowe ryzyko". Pewnie nie musiał jeszcze wchodzić do wody po piłkę.
{:external}