Aby przystąpić do bierzmowania, muszą pojechać na wycieczkę. Płacą rodzice. "Kościół nam robi łaskę?"
Skandal w Kaliszu. Chodzi o bierzmowanie. Uczniowie, którzy chcą przyjąć sakrament, muszą spełnić szereg obowiązków. Jednym z nich jest udział w trzydniowej wycieczce. Za wszystko muszą zapłacić rodzice, którzy są w szoku z powodu takiego obrotu spraw. "Kościół nam robi łaskę?" - pytają oburzeni.
Bierzmowanie to jeden z trzech sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego. Przyjmuje się go nie tylko w Kościele katolickim, ale również w prawosławnym, starokatolickim i anglikańskim. W Polsce jest to wielka uroczystość, na którą przyjeżdża biskup, stroi się świątynie i szykuje prezenty dla duchownych. Wcześniej osoby przyjmujące sakrament muszą spełnić mnóstwo wymagań.
Szczególnie duże wymagania mają duchowni z Kalisza. Jak donoszą "Fakty Kaliskie", uczniowie, którzy chcą wziąć udział w uroczystości i otrzymać bierzmowanie, muszą pojechać na... trzydniową wycieczkę.
Rodzice, którzy zapisali dzieci na przygotowania do bierzmowania w Parafii Opatrzności Bożej w Kaliszu, mają pełną listę obowiązków, które są warunkiem umocnienia ich wiary i zjednoczenia z Jezusem, co zapewnia bierzmowanie. Na liście znalazła się m.in. regularna wizyta na mszy świętej o godz. 9:00, uczęszczanie na spotkania całej grupy czy zgłoszenie się na rozmowę indywidualną w jednym z zaproponowanych terminów.
Wisienką na torcie jest "aktywne uczestnictwo w kursie ewangelizacyjnym EUREKA w dniach 25-27 listopada w Zduńskiej Woli". Rodzice są oburzeni warunkiem postawionym przez parafię. Zwłaszcza że kurs jest płatny, a zwracane są jedynie koszty transportu. Co więcej, na miejscu uczniowie muszą być w towarzystwie rodziców, którzy zapewnią im opiekę i wyżywienie.
Jeśli dziecko nie pojedzie, nie zostanie dopuszczone do bierzmowania. Kościół nam robi łaskę? To jest sakrament, który powinni przyjąć wszyscy chętni. A kościół odmawia nam tego sakramentu. Dużo się teraz mówi, że wiele dzieci przestaje chodzić na religię i ja wcale się nie dziwię, skoro tak traktują wiernych - napisała lokalnemu serwisowi oburzona matka jednego z nastolatków.
Dziennikarze zapytali proboszcza, co sądzi o takich wymaganiach. Miał odpowiedzieć, że w przypadku braku możliwości wyjazdu rodziców parafia indywidualnie rozpatrzy "takie sytuacje".