Autobus zatrzymał Andrzeja Dudę. Dziennikarz był w środku. Ujawnia

1010

We wtorek policja weszła do Pałacu Prezydenckiego i zatrzymała przebywających tam Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego. Do zatrzymania doszło pod nieobecność Andrzeja Dudy. Gdy prezydent dowiedział się o wejściu policji, chciał jak najszybciej wrócić na Krakowskie Przedmieście. Jego kolumna miała zostać zablokowana przez autobus miejski. Jak podkreśla Onet, minister Wojciech Kolarski doszukuje się spisku. Na jego słowa odpowiedział dziennikarz, który jechał tym autobusem.

Autobus zatrzymał Andrzeja Dudę. Dziennikarz był w środku. Ujawnia
Autobus zatrzymał Andrzeja Dudę. Minister: to było celowe (zdjęcie ilustracyjne" (Pixabay)

Politycy Prawa i Sprawiedliwości: Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński przebywali w Pałacu Prezydenckim od wtorkowego przedpołudnia na zaproszenie Andrzeja Dudy. Kiedy wyszli na chwilę do dziennikarzy, stwierdzili, że pozostaną tam do czasu, aż "zło zostanie pokonane".

Do ich zatrzymania miało dojść, kiedy Andrzej Duda był na spotkaniu z liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską. Mundurowi mieli wówczas wejść do jednego z gabinetów, zabrać parlamentarzystom telefony i wyprowadzić ich.

Gdy tylko prezydent dowiedział się telefonicznie od szefowej Kancelarii Prezydenta Grażyny Ignaczak-Bandych o tym, że ministrowie Kamiński i Wąsik zostali zatrzymani, zdecydował o natychmiastowym powrocie. Tyle że przez dłuższy czas nie mogliśmy opuścić Belwederu, bo wyjazd blokował autobus miejski, stojący na światłach awaryjnych - powiedział Onetowi prezydencki minister Wojciech Kolarski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: PiS chce ponownych wyborów? Zdecydowana odpowiedź eksperta

Minister mówi o spisku, dziennikarz odpowiada

Kolarski przekonywał, że cała akcja była doskonale zorganizowana i nie wierzy, że autobus miejski zepsuł się przypadkowo.

W mediach społecznościowych do sprawy odniósł jednak się redaktor serwisu konkret24.tvn24.pl Bartosz Chyż, który potwierdził, ze autobus faktycznie się zepsuł.

Trwa ładowanie wpisu:twitter
Autentycznie autobus 180 się rozkraczył przed bramą Belwederu, jechałem nim. Na wysokości Belwederu byliśmy pewnie 20 minut później, mogła to być ok. 19.10. Autobus po prostu stanął, centralnie przed bramą, kierowca otworzył drzwi, nic nie powiedział - napisał na Twitterze/X.

To nie był koniec sprawy. Sebastian Kaleta, poseł Suwerennej Polski, doszukuje się drugiego dna w tłumaczeniu Bartosza Chyża. "Cóż, okazuje się, że sprawę zaczynają relacjonować pierwsi świadkowie..." - napisał w sieci.

Autor: JAR
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić