BMW dachowało w Warszawie. 85-latka zmarła. Kontrowersje po ruchu prokuratury
Rok temu w Warszawie doszło do wypadku, w którym dachujące BMW wjechało na chodnik. Wkrótce po zdarzeniu zmarła potrącona 85-latka. Prokuratura nie wskazała jednak związku między wypadkiem a jej śmiercią. Do materiałów dotyczących tej sprawy dotarł portal brd24.pl.
Najważniejsze informacje
- Wypadek miał miejsce 9 czerwca 2024 r. na skrzyżowaniu ulic Puławskiej i Malczewskiego w Warszawie.
- 85-letnia Anna zmarła cztery miesiące po wypadku.
- Prokuratura nie powiązała zgonu z wypadkiem.
Wypadek na Puławskiej
9 czerwca 2024 roku na skrzyżowaniu ulic Puławskiej i Malczewskiego w Warszawie doszło do poważnego wypadku drogowego. Według ustaleń śledczych, taksówkarz z Białorusi, Gennady A., zajechał drogę BMW, za którego kierownicą siedział adwokat Michał C. W wyniku zderzenia samochód BMW dachował i wpadł na chodnik, gdzie potrącił sześć osób.
Jak informuje portal brd24.pl, wśród poszkodowanych znalazła się 85-letnia Anna, która doznała rozległych obrażeń – m.in. złamań czaszki i miednicy. Kobieta została przewieziona do szpitala w stanie krytycznym. Przez cztery miesiące pozostawała nieprzytomna, podłączona do respiratora, a jej stan był nieustannie określany jako bardzo ciężki. Jej organizm reagował jedynie na bodźce bólowe. Ostatecznie zmarła, nie odzyskawszy świadomości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Myślał, że zaoszczędzi czas. Utknął na przejeździe kolejowym
Pomimo tak ciężkich obrażeń, prokuratura nie uznała jej śmierci za skutek wypadku. Jak donosi portal brd24.pl, kluczowe znaczenie miała opinia biegłego sądowego, dr. hab. Mieszka Olczaka, który nie wskazał związku przyczynowego między odniesionymi urazami a zgonem kobiety. Brak sekcji zwłok dodatkowo uniemożliwił precyzyjne ustalenie przyczyny śmierci.
Wypadek w Warszawie. Kierowcy z zarzutami
Obaj kierowcy – Gennady A. i Michał C. – usłyszeli zarzuty spowodowania wypadku, w którym piesi doznali ciężkich obrażeń ciała. Żaden z nich nie odpowiada jednak za nieumyślne spowodowanie śmierci Anny. Dodatkowo Michał C. został oskarżony o kierowanie pojazdem pod wpływem kokainy i nieumyślne sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym.
Portal brd24.pl zwrócił uwagę na rozbieżności w ustaleniach śledczych. Pan Edward, 89-letni mąż zmarłej Anny i sędzia w stanie spoczynku, nie kryje oburzenia decyzjami prokuratury. W rozmowie z dziennikarzami przyznał, że nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego oczywisty – w jego ocenie – związek między doznanymi obrażeniami a śmiercią żony nie został potwierdzony przez organy ścigania. Podkreśla, że od chwili wypadku jej stan był skrajnie ciężki i nigdy nie nastąpiła poprawa.
Ostatecznie sprawcy wypadku mają odpowiadać wyłącznie za spowodowanie ciężkich obrażeń ciała, choć zdaniem męża ofiary, w jego następstwie 85-latka zmarła.