Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Najważniejszy człowiek Putina w Ukrainie. Kto dowodzi najeźdźcami?

Ukraińska armia kontynuuje pochód na wschodzie swojego kraju i odbija kolejne tereny z rąk Rosjan. Najeźdźcy z kolei cofają się i zaczynają stopniowo opuszczać nawet Krym. Plan dowodzącego wojskami lądowymi Ukrainy generała Syrskiego przynosi efekty. Rosjanie zachowują się jak na początku wojny, kiedy nie mieli jednego głównodowodzącego. Kto zatem kieruje rosyjskimi siłami?

Najważniejszy człowiek Putina w Ukrainie. Kto dowodzi najeźdźcami?
Kto dowodzi dziś wojskami rosyjskimi w Ukrainie? Na zdj. gen. Giennadij Żidko. Fot. Tomofeev Vladislav - Wikimedia (PAP)

Pierwsza faza wojny w Ukrainie nie zakończyła się pełnym sukcesem Rosjan. Za cele strategiczne najeźdźców analitycy wojskowi uznawali usunięcie władz w Kijowie i zastąpienie ich bardziej prorosyjskimi, a także utworzenie korytarza lądowego do Krymu.

Pierwszy cel nie został przez Rosjan zrealizowany. Nie udało się zająć Kijowa, na co wpływ miało przede wszystkim utrzymanie przez Ukraińców kontroli nad lotniskiem Kijów-Hostomel, położonym na przedmieściach stolicy. Do opanowania lotniska Rosjanie wyznaczyli jednostki wojsk powietrznodesantowych. Te jednak nie utrzymały lotniska.

Z tego powodu, Rosjanie zastosowali drugi wariant działań - postanowili otoczyć Kijów i zdobywać go przy pomocy sił lądowych. To jednak także się nie udało. Rosjanie zajęli obwód kijowski, dopuszczali się zbrodni na ludności cywilnej w Buczy i Irpieniu, jednak nie zamknęli pierścienia oblężenia wokół miasta. Na początku kwietnia wojska rosyjskie opuścił obwód stołeczny Ukrainy.

Ludzie Putina skuteczniejsi byli na południu kraju. Rosjanie uchwycili i zajęli resztki obwodów donieckiego oraz ługańskiego, pozostające dotąd przy Ukrainie, a także obwody chersoński i zaporoski, będące połączeniem z Krymem. Ale niepowodzenia pierwszej fazy wykazały liczne rosyjskie błędy w planowaniu oraz dowodzeniu.

Podstawowym był brak jednego głównodowodzącego działaniami na froncie ukraińskim. Rozkazy i polecenia przypływały bezpośrednio z Moskwy i były realizowane przez dowódców poszczególnych odcinków frontu. Dlatego w kwietniu Władimir Putin wyznaczył na głównodowodzącego generała Aleksandra Dwornikowa, mimo że pojawiały się informacje, iż funkcję tę obejmie generał Siergiej Surowikin.

Dwornikow był znany z działań w Syrii jako sprawny, choć brutalny dowódca. Uporządkował nieco działania wojsk i sprawił, że Rosjanie zaczęli odnosić pewne sukcesy. Do czasu...

Ukraińcy zawzięcie walczą z Rosjanami. Seria drobnych sukcesów

W maju trwały ciężkie walki w obwodzie ługańskim. Za cenę ogromnych strat, których symbolem stała się dramatyczna przeprawa przez rzekę Doniec, gdzie wojska okupantów straciły kilkadziesiąt czołgów, napotykając niezwykle zacięty opór Ukraińców, Rosjanie przebili się przez linię obrony.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Pod koniec maja "The New York Times" podał, że Dwornikow przestał pojawiać się na froncie. Jak opisywała gazeta, z nieznanych przyczyn generał został najprawdopodobniej odsunięty od dowodzenia. Jego miejsce zająć miał generał Giennadij Żidko. Wydaje się, że nadal może on firmować swoją twarzą poczynania rosyjskich wojsk w Ukrainie. Sądząc po tym, co dzieje się na froncie, nie ma on jednak szczególnych powodów do radości.

Jakby tego było mało, w czerwcu doszło do kolejnej roszady. Według brytyjskiego wywiadu, gdy Rosjanie i Ukraińcy walczyli o Donbas, Putin dokonał ważnych zmian. Dowodzenie wojskami rosyjskimi w Donbasie (zgrupowanie wojsk "Południe") przejął wspomniany już wyżej generał Surowikin.

Surowikin, nawet jeśli przyszedł niejako "na gotowe", to może zapisać na swoim koncie pewien sukces. Nieco wcześniej ukraińscy obrońcy podjęli decyzję o opuszczeniu broniącego się od przełomu kwietnia i maja Siewierodoniecka, który stanowił tymczasową stolicę resztek obwodu ługańskiego, które pozostały przy Ukrainie od 2014 roku.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Komendę nad zgrupowaniem wojsk "Centrum" objął z kolei generał Aleksandr Łapin. Oprócz udziału w walkach o Lisiczańsk, zasłynął przede wszystkim z nadania swojemu synowi, kierującemu atakami na Sumy i Czernihów, medalu Żukowa. Ale wtedy Ukraińcy już szykowali się do własnych działań ofensywnych. Z jedną uwagą - głośno mówili, że kontrofensywa rozpocznie się na południu, na kierunku chersońskim. Okazało się to zmyłką i działania zaczepne ruszyły na wschodzie kraju, na kierunku charkowskim. I trwają tam do dziś.

Niezależnie jednak od personaliów dowódcy na danym odcinku frontu, trudno przyjąć, by tak częste zmiany kierownictwa pozytywnie wpływały na armię. Nowy kierujący to nowe pomysły i koncepcje, często równoznaczne z zaprzeczeniem temu, co robił poprzednik. Nie wspominając już o wymianie podkomendnych na zaufanych, co też wywołuje dodatkowe zamieszanie. Jak mówi w rozmowie z o2.pl redaktor naczelny portalu pol-ukr.net dr Dariusz Materniak, trzeba spodziewać się kolejnych zmian w obliczu trwającej i odnoszącej sukcesy ofensywy ukraińskiej.

Rosjanie nie odpuszczają. Kto nimi dowodzi?

Z tym pytaniem zwracamy się do płk. Piotra Lewandowskiego, weterana wojen w Iraku i Afganistanie, częstego komentatora trwającej wojny w Ukrainie.

Nie wiem, kto dowodzi. Rotacja kadry jest w tej chwili taka, że wywalają i wysyłają nowych niemal na bieżąco. W zasadzie mało kto jest obecnie pewien "kto dowodzi". Dowódca zachodni jest już trzecim w ciągu kilku miesięcy. Nie ma znaczenia, kto obejmie personalnie dowodzenie, bo obecna ofensywa spowodowała kryzys na poziomie całego teatru (działań wojennych - przyp. red.), kryzys w kierowaniu i dowodzeniu. Dowódcy boją się podejmować decyzje, bo oglądają się na Kreml - mówi dla o2.pl płk Lewandowski.

Oficer tłumaczy, że problem rosyjskiej armii jest głębszy niż kwestia dowodzenia. Niskie morale żołnierzy, zaczynają się porzucenia sprzętu na dużą skalę. Brakuje części zamiennych, a w miejsce zniszczonego sprzętu nie przychodzi nowy lub dociera z ogromnym opóźnieniem.

Jeśli Rosjanie szybko tego nie ogarną, to będą na równi pochyłej. Moim zdaniem, część żołnierzy porzuca sprzęt po to, aby już nie wracać do walki. Widzą co się dzieje. Dowództwo o nich nie dba, kraj oszukuje, a to, co widzą na miejscu, w Ukrainie, rozjeżdża się z propagandą serwowaną im w Rosji. Zadają więc sobie pytanie: "Po co mam walczyć i narażać życie?". Nie jest istotne czy dowódcą będzie Dwornikow, Surowikin, Łapin, a może inny Iwanow. Kluczowa z punktu widzenia Rosjan jest zmiana sytuacji ogólnej, a tę - w mojej ocenie - mogą zmienić na swoją korzyść tylko w jeden sposób - zwijając część wojsk i mocno skracając front. Nawet za cenę utraty części okupowanego terytorium. W przeciwnym razie, jeśli Ukraińcy wykażą determinację i będą mieli dość rezerw ludzi oraz sprzętu, Rosjanom grozi strategiczna porażka - podsumowuje płk Lewandowski dla o2.pl.

Łukasz Maziewski, dziennikarz portalu o2.pl

Zobacz także: Wojna zbrodnicza? Generał o działaniach Putina
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić