Chciała zwrócić bieliznę w Rossmannie. Bezcenna reakcja sprzedawczyni
''Niech pani będzie człowiekiem'' — prosiła klientka, która przyszła do jednego ze sklepów Rossmann w Łodzi, żeby oddać zakupione majtki. Sprzedawczyni nie dała jednak za wygraną. Jak zareagowała na prośbę klientki?
Bielizna nie podlega zwrotowi ani wymianie — taką informację można znaleźć w większości sklepów stacjonarnych. Zasada ta podyktowana jest względami higienicznymi, ale ten argument nie do wszystkich przemawia.
Pewna klientka zakupiła w jednym ze sklepów sieci Rossmann w Łodzi majtki, ale po powrocie do domu zorientowała się, że dokonała niewłaściwego wyboru. Zapominając o niepisanej zasadzie, że ''towar macany należy do macanta'', a raczej — w tym przypadku — bielizna założona należy do osoby, która ją założyła, klientka wróciła do Rossmanna i próbowała oddać zakupione wcześniej majtki. O sytuacji, do której doszło w pierwszych dniach marca, poinformował ''Fakt''.
W jednej ręce kobieta dzierżyła opakowanie zawierające kilka sztuk majtek, a w drugiej trzymała paragon. Domagała się zwrotu pieniędzy, ponieważ, jak wyjaśniła, majtki okazały się za małe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ma samochody za 3 mln zł. Kiedyś nie miała na rachunki
Teoretycznie klientka była zatem dobrze przygotowana do zwrotu produktu, sęk w tym, że z przyczyn higienicznych sprzedawca w Rossmannie nie może przyjąć zwrotu bielizny.
Sprzedawczyni pozostała nieugięta
Klientka nie zraziła się przemową na temat obowiązujących przepisów i regulaminu. Upierała się, że chce zwrócić bieliznę, a gdy zrozumiała, że nie otrzyma zwrotu gotówki, poprosiła o wymianę majtek na te w większym rozmiarze.
Klientka była uparta, ale i sprzedawczyni obstawała przy swoim. Nie wyraziła zgody również wtedy, gdy kobieta zaproponowała kolejne rozwiązanie: zasugerowała, że sama podejdzie do regału, a potem odłoży majtki w mniejszym rozmiarze i weźmie z półki większe.
W odpowiedzi klientka usłyszała, że powinna być pewna, jakiego rozmiaru potrzebuje, gdy kupuje bieliznę.
Próba oddania przymierzonych majtek to tylko jedno z przewinień klientów popularnej drogerii. Do listy ''grzechów głównych'' należy dopisać jeszcze m.in. otwieranie nowych kosmetyków, gdy tester jest niedostępny, nagminne otwieranie produktów, takich jak dezodoranty czy odżywki do włosów, wreszcie — robienie makijażu testerami.