Część tunelu spadła na auto, walczy o odszkodowanie. "Nikt nie zawinił"
W Radomiu na jadący samochód spadł gruz, który oderwał się z sufitu starego tunelu. Auto zostało zniszczone, kierowca trafił do szpitala. Jak się okazuje, prokuratura umorzyła sprawę, a to oznacza, że pan Marcin jadący autem może nie otrzymać odszkodowania. Mężczyzna przyznaje, że po wypadku zmaga się z traumą.
Przed rokiem na ulicy Grzecznarowskiego w Radomiu, doszło do groźnego zdarzenia, gdy tunelowa część sufitu niespodziewanie zawaliła się na przejeżdżający samochód. Na szczęście kierowca nie odniósł obrażeń, ale jego pojazd został poważnie uszkodzony. Pękła przednia szyba, gruz wpadł do kabiny. 30-letni kierowca, pan Marcin, trafił do szpitala.
Jak dodaje Gazeta Wyborcza", tunel nie ma jednego właściciela, a dwóch, to PKP PLK i Miejski Zarząd Dróg Komunikacji. I właśnie część należąca do miejskiej instytucji była w znacznie gorszym stanie. Według rzecznika Dawida Putona, oberwanie było spowodowane błędami popełnionymi na etapie budowy tego obiektu, czyli ok. 50 lat temu. Od tego czasu remontowano go raz - 20 lat temu. - Pomyślnie przechodził jednak wszelkie przeglądy, zarówno roczne, jak i pięcioletnie - mówi "Wyborczej" Puton.
Ekspertyza wykazała wprowadzenie planu naprawczego, który miał zawierać m.in. poprawę dylatacji, czy zabezpieczenie stropu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Iza Krzan o Idzie Nowakowskiej. Mają kontakt?
Jak się okazuje, prokuratura właśnie umorzyła dochodzenie w sprawie narażenia kierowcy na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku dla zdrowia.
Po decyzji prokuratury prawnicy poinformowali mnie, że na odszkodowanie nie mam szans. Bo teoretycznie nikt nie zawinił - dodaje kierowca zniszczonego auta w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Czytaj więcej: Pracownik Lidla przyłapany. Sieć reaguje. "Przepraszamy"
W momencie wypadku jechał samochodem służbowym. Jego pracodawca odzyskał pieniądze za zniszczone auto z ubezpieczenia AC. Prawnicy poszkodowanego wystąpili też do MZDiK o wypłatę odszkodowania za straty, w tym zniszczony fotelik, telefon, kamerę samochodową, czy zegarek.
Jak dodaje, mężczyzna musiał korzystać z pomocy specjalistów, by poradzić sobie z przeżyciami. - Po zdarzeniu pozostała u mnie trauma. Od wypadku ani razu nie przejechałem tym tunelem, objeżdżam go. Ja tym samochodem woziłem dzieci. Dobrze, że akurat tego dnia jechałem sam, bo gdyby ktoś siedział na fotelu pasażera, nie wiem, czy wyszedłby z tego cało - mówi portalowi.
Prokuratura Rejonowa Radom Wschód stwierdziła, że przyczyną odpadnięcia torkretu były błędy popełnione na etapie budowy tunelu. Do katastrofy miał przyczynić się nasilający ruch samochodowy. Stwierdzono, że podczas corocznych przeglądów wiaduktu nie można było zauważyć usterek. Dogłębna ocena wymagałaby zamknięcia tunelu, a takiego obowiązku zarządca nie miał.
Puton w rozmowie z "Wyborczą" dodaje, że tunel jest ubezpieczony, MZDiK otrzymał wniosek o wypłatę odszkodowania i wszystkie dokumenty przekazano firmie ubezpieczeniowej, gdzie wszystko utknęło.