W niedzielę autobus wycieczkowy, a we wtorek - ciężarówka. We wtorek, 8 sierpnia, doszło do kolejnego niebezpiecznego incydentu pod wiaduktem kolejowym przy ul. Szczecińskiej w Koszalinie. Kierowca ciężarówki zignorował znaki i sądził, że zmieści się pod wiaduktem. Droga znów była nieprzejezdna.
Znaki informujące o maksymalnej wysokości pojazdu - są. Zamontowane bramownice - są. Ale na niewiele się zdają, bo notorycznie zdarza się, że jakiś samochód wjeżdża pod wiadukt na ul. Glinczańskiej w Tychach, a potem nie może z niego wyjechać. Powoduje to frustrację u innych kierowców. W sobotę (22 lipca) ponownie doszło do takiego incydentu.
Prawdziwe sceny grozy rozegrały się w Teksasie w Stanach Zjednoczonych. Pewien nierozważny mężczyzna postanowił wspiąć się na naczepę jadącej ciężarówki. Odwrócony tyłem do kierunku jazdy śmiałek nie zauważył jednak zbliżającego się wiaduktu i uderzył w betonową konstrukcję. Media obiegło nagranie ukazujące chwile tuż przed tragedią.
16-latka i jej 20-letni chłopak ze Świebodzina wybrali się na randkę, która mogła skończyć się tragicznie. Młodzi ludzie postanowili pospacerować się po przęsłach wysokiego wiaduktu nad drogą ekspresową S3. Mogło tam dojść do tragedii.
Kilka dni temu doszło dramatycznego zdarzenia w miejscowości Kopana w powiecie piaseczyńskim pod Warszawy. Laura, która chciała skoczyła z wiaduktu wciąż jest w bardzo ciężkim stanie. Znamy więcej szczegółów w sprawie.
Wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego przeprowadził kontrolę na moście na drodze wojewódzkiej nr 182. Podczas inspekcji zauważył rozszczelnienia i pęknięcia, w związku z czym podjął decyzję o zamknięciu wiaduktu, do czasu usunięcia nieprawidłowości.
Znaleziono cztery kolejne ciała ofiar katastrofy wiaduktu w Genui. Służby odnalazły zwłoki trzyosobowej rodziny - rodziców i 9-latki. Z gruzów odkopano też martwego 30-latka. W sobotę odbyły się pogrzeby poprzednich ofiar.
Do niewyobrażalnej tragedii doszło we włoskim mieście Genua. Na trasie autostrady zawalił się wiadukt. Służby już informują o dziesiątkach ofiar i wielu rannych.<br /> <br /> <br />