Dezinformacja wokół ataku dronów. Eksperci obalają fałszywe teorie
Eksperci obalają dezinformację wokół rosyjskich dronów, które naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Mariusz Cielma z miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa" i prof. Roman Baecker wyjaśniają zasięg, konstrukcję i cel działania Gerberów oraz demaskują fałszywe teorie o udziale Ukrainy.
Mariusz Cielma z miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa" w rozmowie z PAP obalił trzy fałszywe twierdzenia dotyczące dronów, które naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Prof. Roman Baecker ocenił, że kampania dezinformacyjna wokół rajdu dronów nad Polską zakończyła się tylko pozornym sukcesem Rosjan.
Od środy, po ataku Rosji na Ukrainę, w mediach społecznościowych zaczęły krążyć nieprawdziwe informacje o dronach typu Gerbera, które spadły kilkaset kilometrów od granicy polsko-ukraińskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Chcecie ciągnąć Polskę na wojnę". Mocne słowa w Parlamencie
Gerbery – celowe działanie Rosji
"To, co wleciało do Polski, to w całości były prawdopodobnie Gerbery, co wskazuje na to, że było to działanie celowe" – powiedział PAP mjr rez., dr inż. Michał Fiszer.
Gerbery to drony wywodzące się od irańskich Shahedów. – Rosjanie skopiowali irańskie drony typu Shahed-131 i Shahed-136 (…) i wytwarzają je u siebie w kilku wersjach: Shahed-131 to Gierań-1, a Shahed-136 to Gierań-2 – dodał.
Modyfikacje i zasięg dronów
Ekspert wyjaśnił, że choć nominalny zasięg Gerbery wynosi ok. 600 km, po prostych modyfikacjach dron może pokonać znacznie większy dystans.
Stosowana przez Rosjan głowica o masie ok. 5 kg bywa zastępowana dodatkowymi zbiornikami paliwa, czasem nawet wykonanymi z worków, żeby aparat był lżejszy i mógł przelecieć większy dystans – tłumaczył Cielma.
Według niego dron, który spadł w Mniszkowie w woj. łódzkim, mógł przelecieć nawet 900 km po wyposażeniu w dodatkowe zbiorniki paliwa. – Technicznie jest to całkowicie możliwe – podkreślił ekspert.
Obalenie teorii spiskowych
Cielma odniósł się też do fałszywych teorii sugerujących, że drony miały zostać podrzucone w Polsce lub że odpowiedzialna za ich obecność jest Ukraina.
Zakłócanie GPS wpływa na dron jedynie częściowo, zmniejszając precyzję jego nawigacji. W efekcie maszyna może nie trafić w zaplanowany cel, ale częściej uderza w teren znajdujący się w pobliżu – wyjaśnił ekspert.
Ekspert dodał, że do dotarcia do Polski dron nie potrzebuje GPS – wystarczy system inercyjny zliczający przebyte odległości.
Dezinformacja Rosjan w mediach
Prof. dr hab. Roman Baecker podkreślił, że kampania w mediach społecznościowych była pozornym sukcesem Rosjan.
Do tego dołączyli publicyści, najczęściej związani z kręgiem Grzegorza Brauna, oraz byli politycy, tacy jak Janusz Korwin-Mikke – wskazał.
Europejski Kolektyw Analityczny Res Futura przeanalizował reakcje użytkowników. Spośród 173 mln publikacji w mediach społecznościowych 41 proc. obarczyło odpowiedzialnością Rosję, 34 proc. uznało atak za test polskiej obrony, a 24 proc. próbowało wciągnąć w konflikt Ukrainę lub NATO.
Reakcje rządu i służb
Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski podkreślił: – Ukraina nie wciąga Polski do wojny. Ci, którzy twierdzą inaczej, kłamią. To Rosja odpowiada za ten atak.
Generał Wiesław Kukuła odniósł się do krytyki użycia F-16 do zestrzeliwania tanich dronów.
To nie jest kompletnie nasz system wartości. Nie liczy się cena rakiety, lecz wartość tego, co dron może zniszczyć. Jeśli zagrożone jest życie Polaka, to ono nie ma ceny. Użyjemy nawet stukrotnie droższej rakiety, jeśli dzięki temu uratujemy życie choć jednej osoby.