Dramatyczny finał wakacji w Hiszpanii. 67-latek stracił czucie w nogach
67-letni Robert Atkinson, turysta z Wielkiej Brytanii, podczas pobytu w hiszpańskim Benidorm dowiedział się, że ma guza na kręgosłupie. Mężczyzna przeszedł operację, po której utknął w prywatnym szpitalu, wpadając w poważne problemy finansowe. Firma ubezpieczeniowa nie chce pokryć kosztów leczenia.
67-letni Robert Atkinson (przez przyjaciół nazywany "Benidorm Bob", ponieważ uwielbiał wyjazdy do tego hiszpańskiego miasta) spożywał ze swoją żoną Carol, ostatni posiłek podczas wakacji w popularnym śródziemnomorskim kurorcie. W pewnym momencie, jak opisuje "Daily Mail", "nogi odmówiły mu posłuszeństwa".
Pochodzący z Yorkshire turysta wrócił do pokoju dzięki pomocy żony, ale gdy obudził się następnego ranka, nie czuł nóg i nie mógł nimi poruszać. Lekarze w szpitalu odkryli, że 67-latek ma guza na kręgosłupie. To on uniemożliwił mężczyźnie chodzenie.
6 kwietnia Atkinson przeszedł operację kręgosłupa, a dzień później dowiedział się, że ma poważne problemy finansowe. Okazało się, że mężczyznę przywieziono do prywatnego szpitala, a transport odbył się prywatną karetką. Wystawiono więc ogromny rachunek na 60 tys. funtów. Pasierbica mężczyzny twierdzi, że firma ubezpieczeniowa pary, Zurich Insurance, "umywa ręce" od całej sytuacji i odmawia pokrycia jakichkolwiek kosztów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cofał ciężarówką na S5. Na naczepie miał butle z gazem
Według "Daily Mail", przedstawiciele firmy tłumaczą, że pacjent jest leczony w prywatnym szpitalu, przyjmuje leki niewymienione w formularzu ubezpieczeniowym, ponadto miał ślady alkoholu w organizmie (spożywał wino podczas ostatniej kolacji w Benidorm), w związku z czym ubezpieczyciel nie musi pokrywać kosztów leczenia.
Byli na kolacji przed lotem powrotnym, który miał się odbyć następnego dnia. Wypili razem butelkę wina. To nie tak, że to wpłynęłoby na jego kręgosłup - przekonuje pasierbica mężczyzny.
Koszty leczenia rosną
Mężczyzna nadal nie może chodzić. Przebywa w hiszpańskim szpitalu, na oddziale intensywnej terapii. Rachunek za leczenie wciąż rośnie. W związku z tym rodzina mężczyzny założyła zbiórkę w portalu GoFundMe, by pokryć koszty leczenia i sprowadzić mężczyznę do domu w Wielkiej Brytanii.
67-latek musi jednak zaczekać na "zielone światło" od hiszpańskich lekarzy.
Moja mama jest tym wszystkim bardzo zestresowana. Nie mówi po hiszpańsku i musi używać tłumacza Google, żeby rozmawiać z lekarzami. Jest jej bardzo trudno być tam samej, ale staramy się ją wspierać z Wielkiej Brytanii, jak najlepiej potrafimy - wyjaśniła pasierbica 67-latka, cyt. przez "Daily Mail".
"Ona tak bardzo martwi się o wszystko – nie tylko o zdrowie mojego ojczyma, ale także o kwestię finansową i o to, jak zapłacą rachunek. To ogromny problem" - dodała.