Dzień Zwycięstwa w Moskwie. Rosja pokazała sprzęt, którego brak na linii frontu
Podczas moskiewskiej defilady z okazji Dnia Zwycięstwa Rosja zaprezentowała sprzęt wojskowy, którego brakuje na froncie w Ukrainie. Ekspert Marcin Ogdowski komentuje, że pokaz miał na celu stworzenie wrażenia siły.
W piątek, podczas obchodów Dnia Zwycięstwa w Moskwie, Rosja zorganizowała defiladę wojskową, która miała na celu pokazanie siły militarnej. Jak zauważył Marcin Ogdowski, dziennikarz i autor książek, w rozmowie z Polską Agencją Prasową, tegoroczna parada była znacznie bardziej rozbudowana niż w poprzednim roku. Rosjanie starali się, aby wydarzenie było widowiskowe i imponujące.
Ogdowski podkreślił, że podczas defilady zaprezentowano sprzęt, którego brakuje na linii frontu w Ukrainie, w tym czołgi i wozy opancerzone. Dziennikarz zwrócił uwagę, że Kreml pokazał również drony używane do ataków na ukraińskie miasta. Według niego, parada miała charakter demonstracji siły, przypominając "łobuzów" chcących pokazać swoją groźność.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marek Biernacki wprost: Ten pokój będzie pokojem Putina, a nie Trumpa
Polityczne tło wydarzenia
Zdaniem Ogdowskiego, obecność chińskiego przywódcy Xi Jinpinga na paradzie pełniła rolę ochronną dla Kremla. Kijów nie chciał ryzykować ataków na Moskwę, aby nie zaostrzać relacji z Pekinem. Rosja, mimo że nie była w stanie w pełni zabezpieczyć stolicy, starała się stworzyć wrażenie, że "wstała z kolan".
Ogdowski zauważył, że poza chińską delegacją, na defiladzie obecne były głównie polityczne delegacje z krajów o mniejszym znaczeniu na arenie międzynarodowej. To, według niego, pokazuje rzeczywistą pozycję Rosji, która jest zależna od Chin i nie jest już postrzegana jako kluczowy gracz przez największe światowe mocarstwa.
Apel Zełenskiego o bojkot
Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy, wezwał społeczność międzynarodową do bojkotu moskiewskiej parady z okazji Dnia Zwycięstwa. W obliczu trwającej agresji Rosji na Ukrainę, Zełenski podkreśla, że udział w tym wydarzeniu może być postrzegany jako wsparcie dla agresora.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy wystosowało oświadczenie, w którym apeluje do innych państw o powstrzymanie się od wysyłania swoich żołnierzy na tę uroczystość.
Apel Zełenskiego spotkał się z różnymi reakcjami na arenie międzynarodowej. Prezydent Serbii Aleksandar Vučić i premier Słowacji Robert Fico ogłosili swój udział w paradzie, co spotkało się z ostrą krytyką ze strony Unii Europejskiej. Dmytro Żmajło, ukraiński ekspert wojskowy, stwierdził, że Kijów powinien zakłócić obchody, uruchamiając alarm przeciwlotniczy w Moskwie.