Jechali z pogrzebu ofiar Tadeusza Dudy. "Wprost w sidła policji"
Zawrzało w sieci po tym, jak przedstawiciele Moto Limanowa poinformowali, co ich spotkało krótko po pogrzebie tragicznie zmarłych Justyny i Zbigniewa. Motocykliści byli kontrolowani przez policję. Na ich wpis zareagowali już limanowscy mundurowi.
W sobotę (5 lipca) w Limanowej odbył się pogrzeb 26-letniej Justyny oraz 31-letniego Zbigniewa. Małżeństwo zamordowane przez Tadeusza Dudę zostało pożegnane przez rodzinę, przyjaciół i znajomych.
Na cmentarzu pojawili się między innymi motocykliści z Moto Limanowa. Wszystko dlatego, że Zbigniew był ich kolegą.
Taka duża ilość motocykli i zero hałasu, tak żegnamy Justynę i Zbyszka. Odpoczywajcie w pokoju - pisali na Facebooku.
Nieco później opublikowali wpis, który wywołał oburzenie ze strony internautów.
Z pogrzebu Przyjaciela wprost w sidła policji, w taki sposób policja radzi sobie z motocyklistami. Kilku naszych członków zgłosiło, że po wyjeździe z cmentarza, czekała na nich kontrola policyjna - zrelacjonowano.
Policja odpowiada
Pod wpisem pojawiła się lawina komentarzy. Część internautów nie szczędzi cierpkich słów policjantom.
Warto jednak zauważyć, że pojawiło się także stanowisko służb. Limanowscy mundurowi krótko odnieśli się do tej relacji.
W "sidła" Policji wpada się tylko, jeśli łamie się prawo. A tutaj jeden z motocyklistów m.in. nie miał tablicy rejestracyjnej, więc został ukarany. Ale dla prowadzącego konto z nazwy motoryzacyjne przepisy ruchu drogowego chyba są chlebem powszednim... - napisano.
W rozmowie z "Faktem" do tego zdarzenia odniosła się mł. asp. Anna Zbroja-Zagórska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. - Rzeczywiście pojawili się tam motocykliści, ale policja na nikogo nie zastawiała sideł. Jeżeli ktoś decyduje się poruszać bez tablic rejestracyjnych, to musi sobie zdawać sprawę z tego, że zostanie ukarany - przekazała.
Motocyklista jadący bez tablic rejestracyjnych dostał 700 zł mandatu - również z uwagi na stan techniczny pojazdu. Więcej mandatów nie wystawiono.
To nie mogło się skończyć pouczeniem. Policjanci, którzy dokonywali tej kontroli drogowej, tak zdecydowali zgodnie z kodeksem drogowym. Policjanci zastosowali wobec motocyklisty odpowiednią karę. Na nikogo nie zastawialiśmy sideł, to dla nas krzywdzące zarzuty. Policjanci z uwagi na tak dużą liczbę osób, które były na pogrzebie, pomagali rozładować ruch, było dużo samochodów. Policja po prostu w pewnej chwili zauważyła, że kierowca nie ma tablic rejestracyjnych. Policjanci pełnili służbę, byli w pracy, zauważyli wykroczenie, musieli zareagować. Oni niczego się nie doszukiwali, nie sprawdzali każdej osoby, która brała udział w pogrzebie - podsumowała policjantka, cytowana przez "Fakt".