Katastrofa na Wildze. "Mnóstwo śniętych ryb, zanieczyszczeń i smród"
Okoliczni mieszkańcy wskazują, że śnięcie ryb w Wildze rozpoczęło się w czwartek rano. Z każdą godziną było coraz gorzej. Początkowo mówiono o kilkunastu sztukach śniętych ryb. Teraz liczba idzie w tysiące. — Widok jest przygnębiający — przyznał na Facebooku radny Krakowa Łukasz Gibała.
Wilga to największy na terenie Krakowa prawy dopływ Wisły. W czwartek 6 lipca służby Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska pojawiły się w rejonie stacji paliw Shell, by poddać oględzinom odcinek rzeki o długości 350 m pomiędzy ul. Zakopiańską, a ul. Łagiewnicką.
Z pierwszych doniesień wynikało, że na wspomnianym odcinku stwierdzono jedynie kilkanaście śniętych ryb. Niestety, szybko okazało się, że sytuacja jest znacznie poważniejsza.
W okolicach sanktuarium w Łagiewnikach odkryliśmy, że tych ryb jest masa. (...) Kiełbie to bardzo małe rybki, których były setki, około 40 kg. Z tego, co zdołaliśmy policzyć, gdy je sprzątaliśmy, około tysiąca sztuk - poinformował w rozmowie z Polsat News Paweł Chodkiewicz, przedstawiciel Strażników Rzek WWF.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szukają Bursztynowej Komnaty. Sprawdziliśmy, co odkryli w Mamerkach
Nie ma jeszcze wyników badań, które mają wskazać przyczynę śmierci ryb. Natomiast, zdaniem aktywisty, przyczyny śmierci ryb nie były naturalne. Miało dojść do zatrucia.
Śnięte ryby w Wildze: opieszałość służb
Czytelnik ''Gazety Krakowskiej'' przesłał do redakcji zdjęcia, na których widoczna jest m.in. dwukolorowa rzeka Wilga.
W trakcie opadów z dwóch kolektorów w tej okolicy wylewa się strumieniami ciecz z papierami/tamponami i odchodami, resztki papierów toaletowych można znaleźć później w rzece przez kilka dni… - napisał mężczyzna w liście.
Wątpliwości wzbudza nie tylko to, co stało się z Wilgą, ale i reakcja służb.
Aktywiści podkreślają, że powiadomili służby, ponieważ ryby zaczęły gnić ale nikt nie kwapił się do tego, by je zebrać. Z pomocą ruszyli wędkarze. Z relacji świadków wynika, że pracownicy WIOŚ-iu mieli pojawić się na miejscu w szortach i tenisówkach (za smoglab.pl).
Sprawą zajął się radny miejski Łukasz Gibała, który pojawił się na miejscu zdarzenia. Jak zapowiedział, w trybie pilnym zostanie zwołana Komisja Kształtowania Środowiska RMK.
Trzeba zrobić wszystko, żeby znaleźć i ukarać winnych, inaczej takie sytuacje będą się powtarzały. Warto przypomnieć, że ponad rok temu rada miasta przyjęła na nasz wniosek uchwałę o stworzeniu w Krakowie miejskiej sieci monitoringu krakowskich rzek. Niestety, uchwała do tej pory nie została zrealizowana przez urzędników, a szkoda, bo dzięki takiej sieci monitoringu będzie znacznie łatwiej identyfikować winnych – podkreślił radny na Facebooku.