Karolina Woźniak| 

Koronawirus. Zapadł w śpiączkę. Po wybudzeniu usłyszał straszne wieści

33

Scott Miller, który w Edynburgu dzielił mieszkanie ze swoją matką i jej partnerem, zaraził się koronawirusem. Mężczyzna został wprowadzony w stan śpiączki. Kiedy jednak się z niej wybudził, usłyszał druzgocące wieści.

Koronawirus. Zapadł w śpiączkę. Po wybudzeniu usłyszał straszne wieści
Scott Miller był w śpiączce, kiedy zmarła jego matka i jej partner (BBC)

21 marca 76-letnia Norma zasłabła w mieszkaniu. Syn kobiety, Scott, nie potrafił pomóc swojej mamie. Wezwał karetkę, która przetransportowała ją do szpitala Edinburgh Royal Infirmary. Tam wykonano test na koronawirusa. Wynik okazał się pozytywny.

Chwilę później 43-letni Scott również trafił do szpitala. Jednak jego stan ulegał znacznemu pogorszeniu z każdym dniem. Ponieważ koronawirus może doprowadzić do ciężkiego śródmiąższowego zapalenia płuc, żeby zmniejszyć niewydolność krążeniowo-oddechową, mężczyznę wprowadzono w stan śpiączki farmakologicznej.

Koronawirus. Mężczyzna zapadł w śpiączkę. Gdy się wybudził, dowiedział się, że stracił rodziców

Scott i Norma leżeli na dwóch różnych oddziałach. Stan mężczyzny był na tyle poważny, że trafił na OIOM. W rozmowie z BBC, szwagierka Scotta, Sharlene Miller, zdradziła, że "w niedzielny poranek otrzymała telefon z informacją, że Norma zmarła". Dowiedziała się również, że stan Scotta jest zły. Po tygodniu od śmierci 76-latki zmarł jej 69-letni partner.

W międzyczasie zdrowie mężczyzny było już zagrożone. Miał zapalenie płuc, a jego nerki przestały poprawnie funkcjonować.

W tygodniu między pogrzebem Normy a pogrzebem jej partnera, stan Scotta ulegał znacznemu pogorszeniu. Lekarzom brakowało pomysłów. Nie wiedzieliśmy, czy mamy podjąć decyzję o przerwaniu podtrzymywania jego życia - tłumaczy Sharlene.

Mężczyzna spędził na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej trzy tygodnie. Ponieważ był w śpiączce farmakologicznej, nie wiedział, że jego mama i jej partner zmarli. Gdy się wybudził, pielęgniarka przekazała mu przykre wiadomości.

Kiedy doszedłem do siebie, miałem przeczucie, że coś się przytrafiło mamie i kiedy pielęgniarka powiedziała mi o wszystkim, nie mogłem w to uwierzyć. Byłem w szoku. To było naprawdę trudne - tłumaczty Scott.

Mimo że stan Scotta jest już znacznie lepszy, on sam nie wie, kiedy będzie mógł wrócić do pracy. Ma teraz nadzieje, że ta historia pomoże uświadomić ludziom, że koronawirus nie jest żartem. "Trzeba zrozumieć, że to prawdziwy zabójca. Uważam, że ludzie nie traktują tego poważnie" - podsumował.

Zobacz także: Nawet 300 tysięcy zgonów na koronawirusa w USA. Specjaliści prezentują nowe dane
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić