Krwawa akcja w Bielsku Podlaskim. "Kolce latały jak strzały"

79

Sceny niczym z filmu akcji w Bielsku Podlaskim. Od kilku dni po mieście błąkał się... jeżozwierz. Zwierze schowało się w końcu na plebanii, gdzie próbowano go schwytać. Akcja przybrała nieoczekiwany obrót. - Kolce latały jak strzały - opowiadają świadkowie.

Krwawa akcja w Bielsku Podlaskim. "Kolce latały jak strzały"
Jeżozwierz biegał ulicami Bielska Podlaskiego (YouTube)

Egzotyczne zwierzę od kilku dni biegało po ulicach Bielska Podlaskiego - podaje "Gazeta Wyborcza". Mieszkańcy widzieli je m.in. w parku czy w okolicach dworca. Jednemu z nich udało się nawet nagrać, jak wystraszony jeżozwierz uciekał chodnikiem.

Świadków wizyty niezwykłego gościa w mieście przybywało, a wieść o nim rozniosła się po całej miejscowości. W nocy z niedzieli na poniedziałek wielkiego gryzonia dostrzegł pan Daniel - jeden z mieszkańców, z którym rozmawiał dziennikarz TVN24.

Nietypowy gość w Bielsku Podlaskim

Siedzieliśmy ze znajomymi przed pomnikiem papieża Jana Pawła II. Kolega w pewnym momencie powiedział: Albo mam halucynacje, albo ulicą idzie właśnie jeżozwierz - relacjonował Daniel Jakubowicz w rozmowie z TVN24 - Powiedziałem do znajomych, że zwierzę trzeba złapać - dodał.

Pan Daniel postanowił wówczas zadziałać. Gdy po gonitwie przez miasto zwierzę wbiegło na teren pobliskiego kościoła, mężczyzna zamknął bramkę do posesji i zagonił je do piwnicy plebanii. Wezwał też policję oraz straż pożarną.

Na miejscu funkcjonariusze zadzwonili po pomoc do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Białymstoku. Wolontariuszki przyjechały następnego dnia, wyposażone w specjalistyczny sprzęt do łapania zwierząt.

"Noga cała w kolcach jak kaktus"

Jeżozwierz okazał się bardzo trudnym przeciwnikiem. Podczas akcji przestraszone zwierzę zaczęło wyrzucać swoje kolce w stronę wolontariuszek. Jedna z kobiet została ranna.

Kolce te latały jak strzały, na odległość kilku metrów. W pewnym momencie zauważyłam, że u koleżanki noga jest cała w kolcach jak kaktus. Spod nogawki zaczęła jej wyciekać krew - powiedziała jedna z wolontariuszek w rozmowie z portalem "bielsk.eu".

W końcu po wielu trudach kobietom udało się zapakować jeżozwierza do transportera. Obrażenia wolontariuszki okazały się powierzchowne. Zwierzę przebywa teraz w zagrodzie u jednej z wolontariuszek TOZ

Co najciekawsze, nadal nie wiadomo, skąd jeżozwierz wziął się na Podlasiu. Niektórzy internauci sugerują, że mógł uciec z cyrku, który niedawno odwiedził miasto. Jak na razie są to jednak jedynie domysły.

Zobacz także: Poszedł do lasu na grzyby. Znalazł ogromnego egzotycznego gada
Autor: SSŃ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić