aktualizacja 

Ksiądz oskarżony o oszustwo. Musi się tłumaczyć

Ksiądz zaangażował się w pomoc Ukraińcom. Wsparli go ludzie z USA. Teraz żądają zwrotu darów i pieniędzy, a księdza oskarżają o oszustwa. Duchowny jest przekonany, że oskarżenia są nieprawdziwe.

Ksiądz oskarżony o oszustwo. Musi się tłumaczyć
Ksiądz oskarżony o oszustwo. Musi się tłumaczyć (Getty Images)

Jak czytamy na TVP Wrocław, jedną z osób, które stawiają zarzuty księdzu jest Kaja Tendaj. Na konto parafii od ofiarodawców z USA wpłynęło 18,5 tys. dolarów, czyli prawie 90 tys. zł. Kobieta ze Stanów Zjednoczonych przekonuje, że duchowny nie przekazał wszystkich pieniędzy zgodnie z życzeniami darczyńców. Kobieta twierdzi, że pieniądze odzyskała dopiero po wielokrotnych interwencjach.

Sprawa dotyczy księdza Krzysztofa Kaufa, proboszcza parafii św. Józefa Oblubieńca NMP w Bolesławowie. W przeszłości duchowny zasłynął z tego, iż przerobił malucha i odwiedzał nim parafian, którzy potrzebowali wsparcia.

Po latach mogę powiedzieć, że są tacy ludzie, którzy pomagają, bo czują taką potrzebę i robią to po cichu. I tacy, którzy pomagają po to, by się promować. I ten ksiądz należy do tej drugiej grupy osób - mówi zrozpaczona Katarzyna, znajoma Kai w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Na początku współpraca układała się znakomicie. Katarzyna dwa razy w roku przygotowywała paczki dla potrzebujących i wysyłała je do Polski, do księdza Kaufa. Pakowała markowe ubrania i buty. W lutym, gdy wybuchła wojna w Ukrainie, ksiądz zaproponował, żeby im też pomogli.

Od marca 2022 roku zaczęliśmy przekazywać mu pomoc dla uchodźców z Ukrainy - mówi Katarzyna.

Jak czytamy, pieniądze szły na konto księdza Kaufa, a później miały być mi przekazane. O ile na początku pierwsza i druga transza doszły bez problemu, to rzekomo kłopoty pojawiły się z kolejnymi. Ksiądz przekonywał, że pieniądze nie doszły.

Parafianie w obronie księdza

Mimo dużych oskarżeń, księdza broni grupa kilkudziesięciu parafian, które wierzą w dobre intencje duchownego.

Nie ukradł, tylko rozdał wszystkim Ukraińcom. On zbierał pieniądze, wszystko wydawał. Ja sam osobiście jechałem z jednym transportem na Ukrainę, a tych transportów było 10. A paliwo nas kosztowało 1500 zł, żeby to obrócić wszystko, to jest 15 tys. - mówi Mirosław Czerchoniak ze Stronia Śląskiego.

Skarga na księdza trafiła do kurii w Świdnicy. Tamtejszy biskup podjął decyzję o usunięciu go z parafii, później jednak zmienił zdanie. Obecnie ksiądz Krzysztof jest na 3-miesięcznym urlopie.

Do parafii od początku wojny sprowadziłem ponad 150 uchodźców. Współpracowałem właśnie ze Stanami Zjednoczonymi, ze znajomymi, którzy pomagali, przesyłali pieniądze. One były na konkretne cele przeznaczane. Dostawali wszyscy Ukraińcy. Był tam może problem z jednej strony, że im się wszystkim należy, a pieniądze miały być dla wszystkich na pomoc - broni się ksiądz.
Zobacz także: Sklepy bez obsługi. Przyjmą się w Polsce? "Mamy kilkadziesiąt tys. klientów"
Autor: JAR
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić