Ksiądz spieszył się na mszę. Może mówić o cudzie
Ksiądz pędził samochodem na mszę świętą do klasztoru w Sadowiu. W pewnym momencie za łukiem drogi stracił panowanie nad autem. Podróż zakończyła się dachowaniem. Zanim strażacy przybyli na miejsce, księdza już nie było na miejscu wypadku.
W czwartek rano 11 listopada na odcinku drogi Nowe Kamienice-Sadowie w gminie Ostrów Wielkopolski doszło do groźnie wyglądającego wypadku.
Prowadzą agroturystykę na Pomorzu. "Wykonujemy wszystkie prace"
Jak podaje portal ostrow24.tv przed godz. 8:00 ksiądz spieszył się na mszę do Klasztoru Ojców Pasjonistów w Sadowiu. Duchowny kierujący fordem w pewnym momencie wypadł z drogi i dachował.
Na miejscu interweniowali strażacy z OSP Sadowie, OSP Wtórek oraz dwa wozy z Ostrowa Wielkopolskiego. Ze zgłoszenia, jakie otrzymały służby, wynikało, że w środku auta jest zakleszczona osoba.
Na miejscu strażacy zastali tylko pusty samochód. Okazało się, że po księdza przyjechał kolega i zawiózł go do klasztoru. Policjanci udali się do kościoła, by przebadać duchownego na zawartość alkoholu. Ksiądz był trzeźwy.