Była 22:15, chciał zrobić zakupy w Biedronce. Klient aż zrobił zdjęcie
"Luksusowe" truskawki z pleśnią za niemal 12 zł? Klient Biedronki w Gliwicach (woj. śląskie) nie krył oburzenia po tym, jak odkrył zepsute owoce na sklepowej półce tuż przed majówką. "To się nie mieści w głowie" – relacjonował, przesyłając zdjęcia spleśniałych produktów redakcji o2.pl.
Tuż przed długim weekendem majowym, w piątek 2 maja wieczorem, jeden z klientów sieci Biedronka postanowił zrobić zakupy. O godzinie 22:15, gdy tłumy już opuściły sklep, spokojnie przeszedł między regałami, szukając malin i truskawek. To, co zobaczył przy półce z owocami, wprawiło go w osłupienie.
Przeczytaj też: Zobaczyła marchewkę "w kożuchu". Od razu chwyciła za telefon
Chciałem kupić maliny i truskawki. Tych zwykłych, czerwonych, już nie było w sprzedaży – wykupione. Zostało kilka kartonów białych, luksusowych. W pudełeczkach było po 5-6 truskawek, ale niemal w każdym co najmniej 1 owoc pokryty był pleśnią – relacjonuje czytelnik portalu o2.pl w wiadomości do redakcji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Biedronka w Polsce droższa od słowackiej? Porównaliśmy ceny
"To się nie mieści w głowie"
Klient nie poprzestał na obserwacji – wyciągnął telefon i zrobił kilka zdjęć. Na fotografiach wyraźnie widać biały nalot pokrywający owoce, a sytuacja powtarza się w niemal każdym z pudełek. Problem dotyczył tzw. białych truskawek – owoców, które uchodzą za luksusowe głównie przez cenę.
Za 175 gramów produktu trzeba zapłacić aż 11,99 zł. Jak zauważył klient, dla "typowego Kowalskiego" owoc może rzeczywiście sprawiać wrażenie towaru premium. Tym bardziej zaskakuje fakt, że cała partia z widoczną pleśnią nadal znajdowała się na półce sprzedażowej.
To się nie mieści w głowie. Cały karton zepsutych owoców stał w sprzedaży. Ja się dokładnie przyjrzałem i odłożyłem, ale ktoś mógł nie być na tyle uważny i kupić – dodaje oburzony klient.
Co na to sieć?
Nie jest to pierwszy raz, gdy klienci zgłaszają podobne uwagi dotyczące jakości świeżych produktów w markecie. Sieci handlowe deklarują regularne kontrole, jednak – jak pokazuje ten przypadek – nie zawsze wszystko zostaje wychwycone na czas.
Redakcja o2.pl zwróciła się do sieci sklepów Biedronka z prośbą o komentarz. Odpowiedzi na razie nie otrzymano.
Przeczytaj też: Zabrała jedzenie ze śmietnika Biedronki. Sąd podjął decyzję
Danuta Pałęga, dziennikarka o2.pl