Ma 32 lata i 16 zł na dzień życia. MOPS odprawił ją z kwitkiem

341

Mieszkająca w Łodzi Agnieszka pracuje od 18 roku życia. Jak mówi, zawsze dawała sobie radę. Do czasu. Przez galopujące podwyżki cen zmuszona była wybrać się do ośrodka pomocy społecznej. Na miejscu jednak odprawiono ją z kwitkiem.

Ma 32 lata i 16 zł na dzień życia. MOPS odprawił ją z kwitkiem
32-latka z Łodzi na dzień życia ma 16 zł (Pixabay, Anna Sulencka)

16 zł to wciąż za dużo

Wypłata Agnieszki to niecałe 4 tys. zł na rękę. Kobieta jest singielką i pracuje w budżetówce.

Nie mam dzieci, więc nie łapię się na 500 plus, Dobry Start, ani żaden rodzinny kapitał opiekuńczy. Nie mam partnera, więc do rachunków nikt mi się nie dokłada. Dodatku węglowego też nie dostanę, bo mieszkam w bloku - mówi Interii Agnieszka.

Kobieta dodaje, że nawet wakacji kredytowych nie mogła wziąć, gdyż ma kredyt we frankach. Ostatnia rata wyniosła ją prawie 2,5 tys. zł. Do tego dochodzi czynsz, rachunek za prąd, telefon, koszty paliwa. Na życie zostaje nieco ponad 500 zł, czyli 16 zł dziennie. Za taką kwotę można kupić dwie drożdżówki w sieciowej piekarni i nic więcej. Brakuje na podstawowe posiłki, a co dopiero gdyby potrzeba było kupić leki bądź zapłacić za wizytę choćby u dentysty. Dlatego Agnieszka udała się do MOPSu spytać, czy może liczyć na jakąkolwiek pomoc. Sprowadzono ją na ziemię.

Zarabiasz za dużo!

To, co powstrzymuje ośrodki pomocy społecznej przed przekazaniem wsparcia, to kryteria dochodowe. Agnieszce musiałoby zostawać nie więcej, jak 776 zł na rękę. To kryteria, które weszły w życie w styczniu 2022 roku. Są aktualizowane co 3 lata. Problem w tym, że tylko od stycznia ceny wszystkiego wzrosły w zaskakującym tempie. Co więcej, dla urzędników nie liczą się raty kredytów, czy alimenty. I tym sposobem kredyt w wysokości 2,5 tys zł, jaki płaci Agnieszka, w papierach MOPSu nie widnieje.

Potrzebujących będzie coraz więcej

W przestrzeni miasta ubożenie społeczeństwa możemy zauważyć chociażby po tzw. "lodówkach społecznych" czy też jadłodzielniach, z których jedzenie potrafi znikać w oka mgnieniu.

Spodziewamy się, że w przyszłości będzie przybywało potrzebujących, także takich, którzy po wsparcie ze strony MOPS zgłoszą się po raz pierwszy - mówi Interii Iwona Jędrzejczyk-Kaźmierczak z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi.

Zawrotne tempo ubożenia społeczeństwa odczuwają także fundacje, które przekazują potrzebującym jedzenie, ubrania i leki. Tutaj na szczęście kryteriów dochodowych nie ma. Jest za to coraz więcej rąk wyciągniętych po pomoc.

Fundacja Weź Pomóż z Wrocławia odnotowuje wzrost zapotrzebowania na pomoc z tygodnia na tydzień. W mijającym tygodniu po wsparcie zgłosiło się ponad 5,6 tys. osób. O 500 osób więcej niż w ubiegłym i o 700 więcej niż dwa tygodnie temu. -

Dzisiaj po pomoc przychodzą ludzie, którzy są aktywni zawodowo - mówił na antenie TVN24 prezes fundacji Jan Piontek, zachęcając wszystkich do pomocy.

Fundacje będą mieć coraz więcej pracy, bo zgłaszać się do nich będą nie tylko ci, którzy nic nie mają, ale także ci, których na nic nie stać. Paradoksalnie dla nich urzędy przygotowanych rozwiązań nie mają.

Zobacz także: Pierwsze przymrozki pokażą, jaka jest prawda. "Węgiel ze składów zostanie wymieciony"
Autor: EWS
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić