Beata Klimek zaginęła w październiku 2024 r. Odprowadziła dzieci na przystanek i miała pojechać do pracy, jednak nie stawiła się tam. Bliscy o zaginięcie obwiniali męża, z którym była pokłócona i jego nową partnerkę, która w przeszłości była zamieszana w tuszowanie morderstwa. Do sprawy zaangażowano nawet jasnowidza.
Czytaj więcej: Młodzi ludzie nie mają pieniędzy? Dane są alarmujące
Mąż zaginionej, będący w trakcie rozwodu, poddał się badaniu wariografem na prośbę dziennikarzy z Kanału Kryminalnego. Mimo to, nie zgodził się na ujawnienie wyników, tłumacząc to ochroną danych.
Pan Jan odpowiedział na trzy pytania, urządzenie zarejestrowało bardzo wyraźnie reakcję jego organizmu na te pytania, na jego odpowiedzi. Te reakcje były bardzo silne. Nie mogę powiedzieć, czy one były pozytywne, czy negatywne - cytuje "Wprost" Łukasza Tusińskiego z Kanału Kryminalnego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tusiński zaznacza jednocześnie, że wariograf to nie jest urządzenie, które ma przesądzić o czyjejś winie. Może być jedynie uzupełnieniem materiału dowodowego. - Panie Janie, zrobiliśmy badanie wariograficzne, po którym pan powiedział mi prosto w oczy: jestem niewinny, niczego nie zrobiłem. Skoro nie chcemy udostępniać tych materiałów opinii publicznej, to dlaczego nie podda się pan badaniu służbom? - dodaje w rozmowie z "Wprost".
Czytaj więcej: Nie poświęcili wozu. Ksiądz grzmiał z ambony
Głos w tej sprawie zabrała siostra zaginionej - Aleksandra Klimek. W rozmowie z "Faktem" wyraziła zaskoczenie decyzją mężczyzny o poddaniu się badaniem przez wariograf. - Być może myślał, że uda mu się oszukać wariograf. Wydaje mi się, że poczuł bezpieczny grunt, bo badanie miało być na jego warunkach, no i chyba nie udało się - stwierdziła kobieta.
Dodaje, że gdyby wynik był korzystny dla męża Beaty Klimek, "to chwaliłby się tym wszem i wobec, wszędzie by je publikował, byłby aktywny". - To, że nie zdecydował się na publikację wyniku, jest dla mnie jednoznaczne. Tymczasem, od momentu gdy poddał się badaniu, jest cisza - dodaje w rozmowie z "Faktem".
Czytaj więcej: Protest przeciwko Elonowi Muskowi. Nagle nadjechał 44-latek
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.