Miał biegać z maczetą po Warszawie. Tyle pokazał alkomat
Bardzo niepokojące zgłoszenie wpłynęło w czwartek (31 lipca) do warszawskich mundurowych. Wynikało z niego, że po ulicy Grottgera biega mężczyzna z maczetą. Krótko później policjanci zatrzymali 33-latka. Wiemy już, że był pod wpływem alkoholu.
Zgłoszenie, z którego wynikało, że na ulicy Grottgera na warszawskim Mokotowie biega mężczyzna z przedmiotem przypominającym maczetę, wpłynęło na numer alarmowy 112 w czwartek około 18:30.
Policjanci błyskawicznie udali się we wskazane miejsce, lecz nie zastali tam osoby, o której była mowa w zgłoszeniu. W rozmowie z mieszkańcami funkcjonariusze ustalili lokal na ulicy Dolnej, do którego wszedł mężczyzna przypominający rysopisem osobę ze zgłoszeń - informowała stołeczna policja.
PiS i Konfederacja w koalicji? Zaskakujące słowa w Sejmie
Funkcjonariusze udali się pod ten adres, ale mężczyzna nie reagował na ich polecenia. W związku z tym zapadła decyzja o siłowym wejściu do lokalu. Krótko później zatrzymano 33-letniego obywatela Polski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miał blisko 2 promile
W piątek (1 sierpnia) krótko przed godz. 9:00 Edyta Adamus z Wydziału Komunikacji Społecznej Komendy Stołecznej Policji przekazała w rozmowie z o2.pl, że podczas zatrzymania mężczyzna był nietrzeźwy.
W momencie zatrzymania, po badaniu stanu trzeźwości, okazało się, że mężczyzna miał blisko 2 promile alkoholu w organizmie. W związku z tym musi wytrzeźwieć, by można było wykonać z nim czynności - powiedziała.
Poinformowała również, że w jego mieszkaniu zabezpieczona została maczeta.
Policjanci, którzy działali na miejscu, w mieszkaniu zabezpieczyli maczetę. Wstępne czynności są teraz prowadzone w kierunku artykułu 160 Kodeksu karnego, czyli narażenie człowieka na niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - podsumowała Edyta Adamus.
Za takie zachowanie grozi kara pozbawienia wolności do lat 3.
Mateusz Domański, dziennikarz o2.pl
Mateusz Domański, dziennikarz o2.pl