BBI,Ewa Sas| 
aktualizacja 

Milczący protest dla Lizy przerodził się w krzyk. Kobiety nie wytrzymały

212

Marsz milczenia upamiętniający brutalnie zgwałconą i pobitą na śmierć Lizę z Białorusi przeszedł w środę 6 marca ulicami Warszawy. Transparenty niesione przez uczestniczki protestu łamią serce. "To mogła być moja córka".

Milczący protest dla Lizy przerodził się w krzyk. Kobiety nie wytrzymały
Maszerujący zostawili znicze i kwiaty w miejscu śmierci i gwałtu młodej Białorusinki (Facebook, o2.pl, Ewa Sas)

Ponad tysiąc osób przyszło pożegnać Lizę i wyrazić swój sprzeciw wobec przemocy i znieczulicy, jakie dotknęły młodą Białorusinkę, która w Polsce szukała schronienia przed reżimem Łukaszenki.

Uczestnicy marszu zebrali się na ulicy Żurawiej pod bramą, gdzie w poniedziałek została zaatakowana młoda kobieta.

Protest rozpoczęły przemowy organizatorek. Apelowały one o zmiany w prawodawstwie oraz o to, żeby takie sytuacje nigdy nie pozostawały bez reakcji - niczyjej. W pewnym wśród milczącego tłumu rozległ się krzyk pełen bólu i złości wrzask. Minutę krzyku dla Lizy każdej kobiety, która padła ofiarą gwałtu zainicjowała białoruska aktywistka Jana Shostak.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Przestępstwa seksualne w show-biznesie. Przykładów nie brakuje

Z Żurawiej protestujący ruszyli w kierunku Pałacu Kultury i Nauki. Szli w milczeniu, a towarzyszące im emocje oddawały jedynie wymowne transparenty.

"To mogła być moja córka", "Lizo przepraszam", "Kobieta nie jest łupem", "Ani jednej więcej" - czytamy na nich.

Jana Shostak: minuta krzyku dla Lizy

Nie mogę zapomnieć o tych osobach, które przechodziły i nie zwróciły uwagi na tę okrutną przemoc - mówiła do zgromadzonych Jana Shostak. - W imieniu Lizy, w imieniu każdej z nas zachęcam do minuty krzyku.
Cisza potrafi być największym krzykiem - skomentowała jedna z inicjatorek marszu, aktywistka Maja Staśko.
Bycie kobietą może być wyrokiem śmierci - mówi pani Ela, jedna z uczestniczek marszu w rozmowie z o2.pl - To mogłaby być każda z nas. Ja, moja siostra, koleżanka. I to jest najbardziej przerażające.

Liza przez pięć dni walczyła o życie. Zmarła w szpitalu w piątek, 1 marca.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić