Miłosne igraszki nad Bałtykiem. Ratownik ujawnia. "Widziałem"
Ratownicy z Mielna apelują o rozsądek nad wodą. Na plaży wciąż pojawia alkohol, a zdarzają się nawet nieobyczajne wybryki wśród turystów. - Mandatów wystawiać nie możemy - mówi ratownik Grzegorz w rozmowie z "Faktem".
Nad Bałtykiem niekiedy dochodzi nieobyczajnych zachowań. Ratownicy zwracają uwagę, że w Mielnie pary czasem oddają się intymnym igraszkom nawet w ciągu dnia.
Mielno należy do miejsc, gdzie bardzo dużo ludzi przyjeżdża, więc zdarzają się takie sytuacje. Ale jeśli widzimy, że dzieje się coś takiego, co nie powinno się dziać, tak jak z tymi igraszkami albo z alkoholem, no to też nie możemy na to przyzwalać, ponieważ plażowicze też mają swoją cierpliwość i po prostu musimy dbać też o tę atmosferę na plaży - powiedzał w rozmowie z "Faktem" ratownik Grzegorz z Mielna.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Raz widziałem taką sytuację na własne oczy. Czasami się to dzieje, ale nie jest to aż tak nagminne - podkreślił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Alkohol nad Bałtykiem. Problem wciąż występuje
Rokrocznie ratownicy przypominają też o tym, by nie wchodzić do wody po alkoholu i zachować czujność przy dzieciach, apel często trafia w próżnię. "Fakt" donosi, że spacer po plaży w Mielnie pokazuje, że na co drugim kocu stoją butelki po alkoholu.
Ratownicy przyznają, że nie mają wystarczających narzędzi, by reagować na wszystkie takie przypadki.
Mandatu nie możemy wystawić. Jeśli mamy problem z jakąś osobą, to po prostu wzywamy straż miejską i policję, z którymi współpracujemy. I wtedy osoba taka, która jest naszym zdaniem zagrożeniem, zostaje bardzo szybko ustawiona do pionu - poinformował rozmówca tabloidu.