aktualizacja 

Myślałam, że takich knajp już nie ma. Cena za zupę i schabowego to hit

172

Czy w Polsce, w dużym turystycznym mieście, można najeść się za niewielkie pieniądze? Sprawdziłam to na przykładzie Gdyni. Trafiłam do miejsca zagrożonego wyginięciem, które jakimś cudem funkcjonuje i ma się bardzo dobrze. Nie uwierzycie, ile zapłaciłam tu za dwudaniowy obiad.

Myślałam, że takich knajp już nie ma. Cena za zupę i schabowego to hit
Myślałam, że takich miejsc już nie ma. Zjadłam dwudaniowy obiad za 20 zł (o2.pl, Sonia Stępień)

W czasach, kiedy drożyzna łypie na nas groźnym okiem zz każdego rogu, miejsca, gdzie można tanio i obficie zjeść, są na wagę złota. Niestety, po przetestowaniu kilku barów mlecznych w Trójmieście straciłam nadzieję na treściwy posiłek kosztujący mniej niż 30 złotych.

Gdy byłam już pogodzona z przykrą rzeczywistością, szczególnie dla takich głodomorów jak ja, w mediach społecznościowych mignęło mi intrygujące ogłoszenie, które wydawało się wręcz nieprawdopodobne.

Dotyczyło baru z domową kuchnią w Gdyni. Jak wynikało z informacji podanych przez trójmiejskich blogerów kulinarnych, dwudaniowy obiad ma kosztować tam jedynie... 20 złotych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Restaurator z Łeby ujawnia. Polacy znaleźli sposób nad Bałtykiem

Nie byłabym sobą, gdybym tego nie sprawdziła. Tym sposobem wylądowałam w portowym mieście i ruszyłam na poszukiwania tego cenowego reliktu przeszłości, wciąż nie do końca dowierzając w jego istnienie.

Takie miejsca jeszcze istnieją. Tyle zapłaciłam za obiad

Według GPS-u bar o nieskomplikowanej nazwie "Kuchnia Domowa" znajduje się blisko centrum, przy ul. Portowej 8. Z łatwością go odnajduję. Lokal trudno przeoczyć, gdyż na budynku, w którym się mieści, wisi ogromny baner reklamowy. "Zestaw zupa + danie - 20 zł" - krzyczy czerwony napis. Czyli to prawda!

Na pierwszy rzut oka widać, że gdynianom miejsce to jest doskonale znany. W ogródku siedzi mnóstwo osób, w środku - jeszcze więcej. Pomieszczenie jest naprawdę spore, a mimo to prawie wszystkie stoliki są pozajmowane. Młodzi, starsi, rodziny z dziećmi - można tu spotkać cały przekrój społeczeństwa.

Kolejka do baru sięga drzwi wejściowych. Przynajmniej mam czas, by przyjrzeć się menu. Oferta jest wypisana kredą na tablicy i codziennie się zmienia.

Dziś do wyboru są dwie zupy: rosół i szczawiowa oraz pięć dań głównych: łopatka wieprzowa, kotlet mielony, pulpety w sosie pomidorowym, schabowy oraz naleśniki z twarogiem i musem z truskawek.

Dla mnie wybór jest prosty. Stawiam na króla polskich stołów, czyli oczywiście schabowego. Kolejka porusza się dość szybko, po złożeniu zamówienia klienci od razu dostają na talerz dania. I rzeczywiście płacą za nie jedyne 20 zł.

Przy kasie okazuje się, że zamiast szczawiowej dzisiaj w ofercie jest pomidorowa - w to mi graj. Sympatyczna pani wręcza mi tackę z zupą i ogromnym kotletem, ułożonym na polanych mięsnym sosem ziemniakach i dwóch surówkach. Wszystko wygląda i pachnie bardzo apetycznie.

Cudem udaje mi się znaleźć wolne krzesło, zasiadam więc do uczty. I tu odpływam do kulinarnego nieba. Warto było przyjechać do innego miasta i odczekać kilkanaście minut w kolejce, by zjeść nie tylko tani, ale i pyszny, prawdziwie domowy obiad.

Schabowy jest aromatyczny, a panierka chrupiąca. Surówki są dobrze doprawione, a użyte do nich składniki z pewnością świeże. "Pomidorówka" z ryżem smakuje prawie jak - nie przesadzając - babcina. Porcja zaś jest tak duża, że nie jestem w stanie jej zjeść w pojedynkę.

Po skończonym posiłku ogarnęło mnie poczucie błogiej sytości i równie błoga świadomość, że w tym kraju można jeszcze uczciwie zjeść, nie wydając fortuny. Choć znalezienie takich - niestety nielicznych - perełek nie jest łatwe, warto ich szukać i je doceniać. Na Portową 8 na pewno jeszcze wrócę.

Autor: SSŃ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić