Nagrała nauczycielkę. "Wiele razy ze łzami w oczach prosiłam"
Trwa śledztwo w sprawie psychicznego i fizycznego znęcania się nad dziećmi w przedszkolu przy szkole w Bratkówce (woj. podkarpackie). Kluczowy dowód w sprawie to nagranie wykonane przez pomoc nauczyciela. - Wiele razy ze łzami w oczach prosiłam, że to malutkie dzieci, żeby tego nie robiła, bo nie mogę na to patrzeć - powiedziała Żaneta w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Sprawę nagłośniła "Gazeta Wyborcza", która dotarła do nagrania wykonanego w październiku 2024 r. przez pomoc nauczycielki, Żanetę.
Kobieta zarejestrowała, jak prowadząca zajęcia nauczycielka krzyczy na przedszkolaki, a jedno z dzieci płacze i błaga: "Pani Żaneto, ja chcę już do domu". W odpowiedzi nauczycielka rzuca gniewnie: "A jak za chwilę się wścieknę, to nie będzie zabawy!" i dodaje, że "pani Żaneta nie ma tu nic do powiedzenia".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nie rozumiem". Ponad 15 proc. kobiet poparło skrajną prawicę
Do niepokojących zachowań miało dochodzić między 6 listopada 2024 r. a 10 lutego 2025 r. - wtedy w przedszkolu rzekomo miał miejsce szereg sytuacji, które mogą wskazywać na przemoc psychiczną i fizyczną wobec dzieci.
Postępowanie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Krośnie, która poinformowała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że obecnie trwa gromadzenie materiału dowodowego oraz przesłuchania świadków. Nikomu nie przedstawiono jeszcze zarzutów.
Gdy filmik został ujawniony, nauczycielka została ukarana naganą z wpisem do akt osobowych. "GW" podaje również, że sprawa została skierowana do komisji dyscyplinarnej dla nauczycieli przy wojewodzie. Miała być rozpatrywana na początku tego tygodnia, jednak - w związku ze śledztwem w prokuraturze - została zawieszona.
Nauczycielka jest na zwolnieniu chorobowym. Na chwilę obecną nic więcej nie możemy powiedzieć - mówi w rozmowie z "GW" Dorota Nowak-Maluchnik, podkarpacka kurator oświaty.
"Wyborcza" dotarła do świadków, z których relacji wynika, że nauczycielka z Bratówki od dłuższego czasu traktowała dzieci w ten sposób. Nikt jednak podobno nie reagował do momentu, aż zatrudniono Żanetę.
Wiele razy zwracała się do nauczycielki
Z relacji Żanety wynika, że wielokrotnie prosiła nauczycielkę, by nie krzyczała na dzieci, nie szarpała ich i nie straszyła ich potworami.
Zawsze odpowiadała w ten sam sposób: że nie mam nic do powiedzenia, bo ona tu rządzi, nie ja - mówi pomoc nauczyciela.
Twierdzi również, że nauczycielka lekceważyła objawy paniki u dzieci. - Wiele razy ze łzami w oczach prosiłam, że to malutkie dzieci, żeby tego nie robiła, bo nie mogę na to patrzeć. Mówiła wtedy, że to wina dzieci. Na dzieci wymiotujące ze strachu, albo sikające w majtki machała ręką i wołała sprzątaczkę, żeby sprzątała - opowiada.
Dyrektorka szkoły, Jolanta Mikus, nie ma wątpliwości, że nagranie świadczy o złamaniu standardów opieki.
Taki film był negatywny. Takie sytuacje nie mogą mieć miejsca w oddziale przedszkolnym. Nauczyciel nie może krzyczeć na dzieci - mówiła w kwietniu, cytowana "GW".
Teraz czeka na rozstrzygnięcie sprawy przez prokuraturę i komisję dyscyplinarną.