Bogdan Kicka| 
aktualizacja 

Nieczysta gra wyborcza w Zakopanem. Pod Tatrami znikają plakaty

44

Kampanie wyborcze ruszają na całego. Nie inaczej jest w Zakopanem, gdzie niemalże całe miasto zostało zalepione plakatami. Sęk w tym, że nie wszyscy "grają czysto". Zrywanie plakatów wyborczych, zawieszanie na ich miejsce innych czy docinki w wypowiedziach to obecnie praktyki stosowane na porządku dziennym. Czy tak to powinno wyglądać?

Nieczysta gra wyborcza w Zakopanem. Pod Tatrami znikają plakaty
Krupówki w Zakopanem (Flickr)

Nie trzeba śledzić wydarzeń politycznych, aby mieć świadomość, że wybory zbliżają się wielkimi krokami. Wystarczy wyjść na ulicę. Doskonałym przykładem jest Zakopane, które zostało dosłownie zalepione plakatami wyborczymi.

Po mieście jeżdżą oklejone samochody. Kolejne ciągną sobie przyczepy z dużymi billboardami. Jeszcze inni stawiają rusztowania, na których zawieszają ogromne billboardy, nie mówiąc już o oklejonych słupach czy obwieszonych ogrodzeniach. Krótko mówiąc: dzieje się.

"Gazeta Krakowska" podaje, że najbardziej "zalepili miasto": Łukasz Filipowicz, Mariusz Koperski i Agnieszka Nowak-Gąsienica. Pozostałych prawie nie widać.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Czy duchowni w Polsce powinni mieć stałą, z góry ustaloną pensję? Sonda uliczna

Nieczysta gra

Urząd miasta w Zakopanem ustawił specjalne plansze, na których kandydaci na burmistrzów oraz radnych mogą nieodpłatnie wieszać swoje plakaty. Nie wszystkim to jednak wystarczyło. Niektórzy chcieli być "ponad tym". Zaledwie kilka dni później ktoś wykorzystał końcówki wystających, metalowych słupków, na których wiszą tablice. Dzięki nim powyżej banerów obecnej wiceburmistrz mogły zawisnąć banery Łukasza Filipowicza, który okazał się być "w tym starciu górą".

Zdarza się również, że część plakatów z bezpłatnych tablic jest zrywana.

Nie wiem kto zrywa, ale można się domyślać. Ludzie zaraz wysyłają zdjęcia. Moje plakaty leżą na ziemi, a w miejscu po moim plakacie jest plakat innego kandydata i wszędzie jest tak samo. Proszę, żeby tak nie robić, bo jest to nieładne. Jak będzie tak dalej, to będę musiał interweniować. Daleki jestem od konfliktu. Ale jak dalej będzie tak to wyglądać, to będę musiał reagować - mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Łukasz Filipowicz.

Przypomnijmy, zgodnie z kodeksem wykroczeń, podczas trwania kampanii materiał wyborcze podlegają ochronie prawnej. Każdy, kto niszczy plakaty wyborcze, może zostać ukarany karą grzywny lub trafić do aresztu.

Nie brakuje docinek

Kandydaci stosują różnie "zagrywki" i wykorzystują każdą okoliczność, aby zdobyć jak największe grono wyborców. Dochodzi do tego, że podczas otwartych spotkań z mieszkańcami nie szczędzą sobie personalnych odniesień. Wypominają sobie chociażby brak urodzenia w Zakopanem, co dla niektórych, zwłaszcza rodowitych górali, ma ogromne znaczenie.

Wybory samorządowe w Polsce odbędą się już 7 kwietnia. Po wyborach komitety wyborcze mają 30 dni na usunięcie plakatów. W przeciwnym razie grozi im kara grzywny.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić