Niemcy. Auto wbiło się w stodołę, wcześniej potrąciło dziecko na trampolinie
Dramatyczny wypadek w niemieckim Bohmte miał miejsce w sobotę 19 lipca. Rozpędzony SUV kierowany przez emeryta przejechał przez ogród, potrącając 7-latka, a następnie utknął na wysokości 3 metrów w ścianie stodoły. W pojeździe znajdowało się pięć osób. Wiadomo, w jakim są stanie.
W sobotę po godzinie 20:00 w miasteczku Bohmte (w Saksonii) doszło do wyjątkowo niebezpiecznego wypadku. Z relacji niemieckiej straży pożarnej wynika, że 84-letni kierowca SUV-a marki volvo stracił nad nim panowanie i z impetem przejechał przed ogród jednego z domów przy drodze.
Tusk kontra Nawrocki. Polacy wybrali ulubieńca
Na trampolinie pod budynkiem bawił się 7-letni chłopiec. Został potrącony. Auto następnie uderzyło w stodołę z taką siłą, że zerwało ścianę i pozostawiło dużą dziurę w murze. Samochód wzbił się w powietrze i zawisł na wysokości 3 metrów — z budynku wystawały jedynie tylne koła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To był jeden z tych wypadków, które na długo zostają w pamięci. Nie chodziło tylko o miejsce, w którym utknął samochód, ale o cały chaos, jaki zastały służby na miejscu. Zniszczenia były ogromne i kilka osób wymagało pomocy naraz. Czas działał przeciwko nam. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem — na Facebooku opisywał jeden ze strażaków.
Niemieckie służby przekazały, że w rozbitym SUV-ie znajdowało się pięć osób, w tym troje dzieci w wieku 11, 12 i 13 lat. Najpoważniej ucierpiała 43-letnia kobieta, która siedziała na miejscu pasażera. Pozostali pasażerowie oraz kierowca odnieśli jedynie niegroźne urazy.
Najbardziej poszkodowany został 7-letni chłopiec, który bawił się na trampolinie. "Bild" poinformował, że został przewieziony do szpitala z ciężkimi obrażeniami, a jego stan można uznać za poważny.
84-letni kierowca nie był pod wpływem alkoholu
Do sieci trafiły zdjęcia zrobione na miejscu zdarzenia. Aby wydostać samochód z budynku bez kolejnych zniszczeń, konieczne okazało się użycie dwóch dźwigów. Niemcy dyskutowali w mediach społecznościowych, co mogło być przyczyną zachowania kierowcy.
Policja ucięła plotki, wykluczając spożycie alkoholu przez 84-latka. Badane są inne okoliczności, w tym nagłe problemy zdrowotne, które doprowadziły do dramatycznego w skutkach błędu.