Niemcy o nowej strategii bezpieczeństwa USA. "Pozew rozwodowy" z Europą
Nowa Strategia Bezpieczeństwa USA wywołała falę krytyki w niemieckich mediach. Komentatorzy widzą w niej odejście od wspólnoty transatlantyckiej i wezwanie Europy do samodzielności.
Najważniejsze informacje
- Niemieckie dzienniki oceniają strategię USA jako odejście od wspólnoty wartości i „transatlantycki pozew rozwodowy”.
- Publicyści ostrzegają przed osłabieniem UE i koniecznością szybkiego wzmocnienia europejskiej obrony.
- „Handelsblatt” wskazuje na Niemcy jako kandydata do roli wiodącej w bezpieczeństwie Europy, przy jednoczesnym ostrzeżeniu przed wzrostem AfD.
Pierwsze reakcje niemieckich redakcji są jednoznaczne: dokument Białego Domu ma oznaczać przesunięcie akcentów z sojuszniczej współpracy na prawo silniejszego. Jak podaje Polska Agencja Prasowa, niemieccy publicyści uznają, że to nie nagły zwrot, lecz usankcjonowanie kursu widocznego od miesięcy. W centrum krytyki znalazło się osłabienie roli UE i postulowane myślenie kategoriami państw narodowych.
We „Frankfurter Allgemeine Zeitung” Stephan Loewenstein ocenia, że strategia wpisuje się w linię wdrażaną od roku przez administrację Donalda Trumpa. Podkreśla odejście od „wspólnoty wartości Zachodu” na rzecz XIX‑wiecznej logiki wpływów. Jego zdaniem to cios w stabilność UE i zachętą do rywalizacji narodowych. Zwraca uwagę na milczenie rządu w Berlinie po publikacji dokumentu, co uznaje za zaskakujące.
Trump wysłał zięcia do Moskwy. Rozmawiał z Putinem 5 godzin
Anja Wehler-Schoeck w „Tagesspieglu” akcentuje prymat siły i izolacjonizm. „Teraz mamy to czarno na białym. Dla USA liczy się w przyszłości przede wszystkim jedno: prawo silniejszego”. Wskazuje, że Waszyngton chce modelować regiony pod własne oczekiwania, a w Europie wspierać „patriotyczne siły” i osłabiać Brukselę. Motywacja, jak pisze, jest prosta: zjednoczona UE stanowi realną przeciwwagę.
Wystąpienie w Polsce i „akt oskarżenia” wobec sojuszników
„Tagesspiegel” przywołuje wystąpienie sekretarz bezpieczeństwa wewnętrznego USA, Kristi Noem, w Polsce, gdzie poparła Karola Nawrockiego. Dziennik określa to jako jeden z sygnałów odchodzenia od dotychczasowych ram. Pada pytanie: ile jeszcze „dzwonków alarmowych” Europa potrzebuje, by zareagować. Wątkiem powracającym jest oczekiwanie, że UE pokaże własną odpowiedź opartą na obronie demokracji i wolności.
Nicolas Richter w „Sueddeutsche Zeitung” twierdzi, że strategia brzmi jak „akt oskarżenia przeciwko wieloletnim sojusznikom”. Według niego Biały Dom postrzega Europę bardziej jako źródło problemów niż partnera. „Europejczycy nie powinni się łudzić, że przeczekają Trumpa” – konkluduje komentarz, ostrzegając przed ryzykiem „cywilizacyjnej zagłady” w razie konfrontacji mocarstw.
Kto obroni Europę? Rola Niemiec i ryzyka polityczne
„Handelsblatt” pisze o przyspieszeniu zmiany układu sił i stawia pytanie: kto ma bronić Europy, jeśli USA wycofają parasol. Gazeta wskazuje Niemcy jako kandydata do roli wiodącej, przy dobrze wyposażonej Bundeswehrze jako elemencie odstraszania i uzupełnieniu luki po Amerykanach. Jednocześnie ostrzega, że dojście do władzy AfD i nacjonalistyczny kurs w połączeniu z silną armią mogłyby „wpędzić Europę w nieszczęście”.
„Transatlantycki pozew rozwodowy” i Ukraina jako test
„Stuttgarter Zeitung” podsumowuje, że amerykańska strategia to w praktyce „transatlantycki pozew rozwodowy” i dowód na „rozbity związek” Europy z USA. Symbolicznym polem różnic ma być podejście do Ukrainy, gdzie – jak pisze dziennik – w Waszyngtonie priorytetem staje się „strategiczna stabilność” z Rosją, a nie już wspólna obrona wartości. Dla europejskich stolic to impuls, by szybciej budować wspólną strategię i realne zdolności obronne.
Źródło: PAP