Ocalała z katastrofy lotniczej. Uratował ją "ostatni uścisk ojca"
11-latka jako jedyna przeżyła katastrofę lotniczą, do której doszło na wyspie Beaver Island. Jej matka wierzy, że dziewczynkę uratował "ostatni uścisk jej ojca", który poniósł śmierć na miejscu.
- Jej ostatnie wspomnienie to to, że tata ją złapał i mocno przytulił – powiedziała ABC Christie Perdue, matka cudem ocalałej z katastrofy 11-latki. Kobieta wyjaśniła, że jej córka Laney doznała obrażeń tylko po jednej stronie ciała, a drugą stronę chronił jeden z "wielkich, niedźwiedzich uścisków" jej taty.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Laney wraca teraz do zdrowia w szpitalu dziecięcym w Grand Rapids w stanie Michigan. Dziewczynka zaczęła już mówić, a w niedzielę stanęła na własnych nogach. - Ma pięć złamanych kości, ale jest niesamowita i inspirująca – dodała Perdue.
Cudem ocalała z katastrofy
Samolot podmiejski z Laney, jej ojcem i trzema innymi osobami na pokładzie rozbił się w sobotę na lotnisku Welke na Beaver Island, zaledwie 15 minut po starcie. Zgodnie z oświadczeniem Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA) samolot Island Airways leciał z Charlevoix.
Załoga śmigłowca z Coast Guard Great Lakes szkoliła się w tym czasie w okolicy i odpowiedziała na wezwanie alarmowe z wyspy. Ratownicy przetransportowali poważnie ranną Laney i innego pasażera do pobliskiego szpitala. Mężczyzna został później uznany za zmarłego.
To "taka tragedia i taki cud" – powiedziała Perdue, wdzięczna, że jej córka przeżyła, mimo że jej mąż Mike zginął. Mike Perdue pracował jako pośrednik w handlu nieruchomościami w Gaylord w stanie Michigan, gdzie mieszkał z żoną Christiną Perdue, dwoma synami i dwiema córkami.
Czytaj także: Bardzo złe wieści ze Szwecji. Beata Ratzman nie żyje
Przyczyna katastrofy jest badana przez FAA i Krajową Radę Bezpieczeństwa Transportu.