Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 

Oficer wywiadu o zatrzymaniach Polaków: Daliśmy Łukaszence pretekst

109

Środa i czwartek przyniosły zaostrzenie sytuacji wobec Polaków na Białorusi. Zatrzymano m.in. prezes Związku Polaków na Białorusi, Andżelikę Borys, oraz polskiego dziennikarza, Andrzeja Poczobuta. OMON wtargnął do siedziby Związku. Z czego wynikają te działania i do czego mogą doprowadzić?

Oficer wywiadu o zatrzymaniach Polaków: Daliśmy Łukaszence pretekst
(Getty Images)

We wtorek zatrzymana została prezes Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Andżelika Borys. W środę usłyszała wyrok 15 dni aresztu za organizację jarmarku z okazji święta Kaziuki w Grodnie. Ale białoruska prokuratura wytacza wobec niej o wiele cięższe działa.

Wobec członków ZPB wszczęto działania na podstawie art. 130 ust. 3 Kodeksu karnego Białorusi. Chodzi o "celowe działania mające na celu podżeganie do nienawiści narodowej i religijnej oraz siania niezgody na gruncie przynależności narodowej, religijnej, językowej, a także rehabilitacji nazizmu, dokonane przez grupę osób".

To bardzo poważne zarzuty i oskarżenia. Co się za nimi kryje i jak wpłynie to na i tak trudne relacje polsko-białoruskie?

Zobacz także: Terror na Białorusi. "Łukaszenka działa jak ISIS"

"Wina premiera"

W sprawie Białorusi, polska polityka miota się od ściany do ściany. Każdy wyjeżdżający tam dyplomata chce pokazać poprzednikom, że on dopiero potrafi pracować w tej roli - mówi o2 były oficer wywiadu, który pracował na kierunku białoruskim. Prosi o nieujawnianie jego nazwiska.

Przekonuje, że zatrzymanie Andrzeja Poczobuta i represje wobec ZPB to efekt działań premiera Morawieckiego, który w środę mówił o "braniu Polaków na zakładników" przez władze Białorusi. Oficer nazywa to krótko "tupaniem nogą".

Reżim Łukaszenki powiedział mu po prostu: "no to pokaż, co nam zrobisz" - dodaje oficer.

Znając białoruski reżim, nasz rozmówca przekonuje, że wina za zaostrzenie kursu nie leży jednak tylko po stronie białoruskiej. Zaczęło się, jak wskazuje, od obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. 28 lutego polski konsul w Brześciu, Jerzy Timofiejuk, wziął udział w uroczystości z tej okazji. Za to został z Białorusi wydalony. Niedługo później jego los podzieliło kolejnych dwóch dyplomatów - z Grodna.

Łukaszenka nie lubi Polaków

Nasz rozmówca - pracował również w MSZ, nazwijmy go więc "Dyplomatą" - przekonuje, że osoba, która podjęła takie działania, widząc, że na Białorusi krzywo patrzy się na żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego, "albo nie zna warunków, w jakich pracuje, albo działa na szkodę Polski".

Daliśmy Łukaszence piękną wymówkę do podjęcia działań. Tym bardziej, że on Polaków nie lubi i ma ich kompleks. Jeśli ktokolwiek z jego otoczenia podpowie mu, że "Polacy coś planują", to on w to uwierzy - mówi dalej oficer.

Przypomina też sytuację sprzed kilkunastu lat, gdy Łukaszenka wprost niemal mówił, że polska mniejszość chce oderwać Grodzieńszczyznę od Białorusi. Co istotne, tę samą retorykę zastosował w ubiegłym roku, podczas wyborów prezydenckich, gdy straszył oderwaniem kawałka terytorium kraju i "włączenia go" do Polski.

Atak na ZPB

W to wszystko, jak mówi "Dyplomata", próbuje się wmanewrować także ZPB. Ocenia, że Łukaszenka będzie oskarżał członków ZPB o wydumane działania agenturalne. Co ciekawe, nie wyklucza jednak, że ze względu na spenetrowanie ZPB przez całkiem już realnych agentów białoruskiego KGB, nie wyklucza działań będących prowokacją w łonie samego Związku.

Dodaje jednak ważną uwagę.

Jako wywiad zawsze trzymaliśmy ręce z dala od Polonii. Przyglądaliśmy się, wspieraliśmy, ale staraliśmy się nie dawać pretekstu do tego rodzaju oskarżeń - przekonuje.

Normalizacja? Raczej nie.

Sytuację można by ocenić jako "dynamicznie niekorzystną". Analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, Anna Dyner, zajmująca się zawodowo Białorusią i problematyką bezpieczeństwa międzynarodowego, mówi, że próżno oczekiwać zmian na lepsze bez woli Białorusinów.

Bez zmiany podejścia białoruskich władz wyjście z tej sytuacji w zasadzie jest niemożliwe. Władze RP już zaapelowały do Białorusi o zaprzestanie prześladowania mniejszości polskiej. Mogą też podjąć działania na forach międzynarodowych. Jednak widać, że białoruski reżim jest zdeterminowany do całkowitej likwidacji niezależnego ZPB - mówi dla o2.

Ocenia, że w najbliższym czasie możemy spodziewać się zaostrzenia działań białoruskich władz. Świadczą o tym przeszukania w siedzibach ZPB, zatrzymania jego liderów oraz sprawa karna, którą przeciw Andżelice Borys wszczęła białoruska prokuratura.

Przekonuje, że chcąc uderzyć w Polskę na Białorusi, od lat uderzano w działaczy niezależnego Związku Polaków i obecna sytuacja nie jest pod tym względem wyjątkiem.

Dodaje też, że oskarżenia pod adresem liderów ZPB, w tym Andżeliki Borys, dowodzą, iż białoruski reżim konsekwentnie próbuje pokazać Polskę jako największego wroga. Celem władz jest zatem zniszczenie niezależnego ZPB, uderzenie w Polskę, ale też pokazanie Rosji, że słowa Łukaszenki o zagrożeniu ze strony naszego kraju znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić