Krzysztof Dymiński, 16-latek z województwa mazowieckiego, zaginął 27 maja 2023 roku. Przed zniknięciem opublikował w mediach społecznościowych niepokojący wpis: "Dziękuję, żegnajcie".
Od tego czasu trwają intensywne poszukiwania prowadzone przez rodzinę, wolontariuszy, służby ratownicze i prywatne zespoły nurków. Mimo licznych wysiłków, do tej pory nie udało się znaleźć Krzysztofa ani ustalić jednoznacznie, co się z nim stało.
Rodzina Dymińskiego zaangażowała się w różne inicjatywy, w tym w organizację zbiórek na specjalistyczny sprzęt do poszukiwań oraz kampanie społeczne mające na celu poprawę systemu informowania o zaginięciach. Rodzice Krzysztofa wielokrotnie apelowali o informacje na temat syna i podkreślali, że każda wskazówka jest ważna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wstrząsający wpis ojca Krzysztofa Dymińskiego. "Okrucieństwo"
W sobotę (7 grudnia) ojciec Krzysztofa Dymińskiego zamieścił w sieci wstrząsający wpis. Ujawnił, co stało się w trakcie poszukiwań.
Zastanawiałem się długo, czy umieścić informacje z ostatnich poszukiwań, ale okrucieństwo ludzkie powinno zostać pokazane. Może po przeczytaniu tego postu ktoś się zastanowi, zanim podejmie się takich czynów - napisał na wstępie.
Następnie zdradził, że w trakcie kierowania się do bazy na wiślanej wyspie, razem z pomocnikami postanowił sprawdzić jeszcze jedno miejsce.
Po uderzeniu bosakiem poczułem charakterystyczny opór. Od razu wiedziałem, że to jest ciało. Okazało się, że jakiś "człowiek" utopił psa. Zwierzę zostało zawinięte w koc, folię i włożone do ogromnej torby sportowej. Wszystkie zamki dokładnie zasunięto. Taki pakunek trafił do Wisły. Nie chcę myśleć, co czuł ten pies, ale przypominam sobie, że mój teść mawiał "pies też człowiek"… Uwierzcie na słowo - samo sprawdzenie co jest w środku tej torby, wymagało od nas ogromnej odporności - wyznał pan Daniel Dymiński.