Opisała zachowanie dziennikarza TVP. "Obrzydliwa prowokacja"

191

Adwokatka z Lublina Aleksandra Kursa opisała skandaliczne zachowanie dziennikarza TVP. Reporter miał bez pozwolenia wejść do kancelarii, w której kobieta pracuje i żądał wyjaśnień w sprawie, którą prowadzi. Nie chciał przyjąć do wiadomości, że prawniczkę obowiązuje tajemnica adwokacka. Kursa zamierza całą sytuację zgłosić odpowiednim organom i służbom.

Opisała zachowanie dziennikarza TVP. "Obrzydliwa prowokacja"
Opisała zachowanie reportera TVP. "Obrzydliwa prowokacja" (Facebook, Aleksandra Kursa)

Pani Aleksandra Kursa całą sprawę opisała w mediach społecznościowych. Jak relacjonuje, 8 marca otrzymała telefon "od osoby, która przedstawiła się jako reporter TVP Piotr Sułek" z prośbą o stanowisko w sprawie, którą prowadzi.

Prawniczka odmówiła komentarza, oto co dziennikarz TVP zrobił później

Adwokatka odmówiła komentarza powołując się na tajemnicę adwokacką oraz wolę klienta, aby takich informacji nie udzielać.

"Dziennikarz" bardzo nalegał na wytłumaczenie się z podejmowanych w sprawie kroków, jednak bezskutecznie. Mogłoby się wydawać, że odmowa udzielenia komentarza jest zajęciem stanowiska i na tym kończymy - relacjonuje prawniczka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Padło pytanie o "Wiadomości" TVP. Tak mówią o Kurskim

Dzień później do kancelarii, w której pracuje pani Aleksandra, miał bez pozwolenia wtargnąć reporter TVP. Mężczyzna domagał się odpowiedzi na swoje pytania.

Do biura, bez zapowiedzi i bez pozwolenia wszedł człowiek, który przedstawił się jako Piotr Sułek, dziennikarz TVP. Osoba ta nie okazała legitymacji służbowej, ja natomiast o to nie prosiłam, wszak jedynym stanowiskiem, jakie zamierzałam zająć, niezależnie od tego, kim był ten człowiek, było to z dnia poprzedniego – nie udzielam żadnych informacji o prowadzonej sprawie. "Dziennikarz" przyjął postawę nieustępliwą, żądając wyjaśnienia przyczyn i podstaw działania w sprawie. Jego pytania były natarczywe, a wypowiedzi prowokacyjne - opisuje adwokatka.

Natarczywego dziennikarza TVP próbował wyprosić z kancelarii kolega adwokatki, inny prawnik. Przepychanki słowne trwały kilkanaście minut. W związku z tym, że reporter TVP nie miał zamiaru opuścić lokalu, na miejsce wezwano policję.

Odprowadziłam Piotra Sułka do drzwi, otrzymawszy przy tym groźbę, że "daje mi 10 minut na wytłumaczenie się". Na klatce schodowej oczekiwało trzech mężczyzn z kamerami. W chwili, gdy chciałam zamknąć drzwi wejściowe "dziennikarz" zastawił je najpierw nogą, następnie całym ciałem mówiąc "chłopaki, nagrywajcie!" po czym zaczął krzyczeć "dlaczego uderzyła (bije) mnie pani drzwiami?". Na tym nasze spotkanie się skończyło - relacjonuje pani Aleksandra.

Prawniczka podkreśla, że "nikt, ale absolutnie nikt: żaden polityk, dziennikarz, śledczy ani żadna inna osoba nie może zmusić adwokata do wyjawienia informacji powziętych w ramach prowadzonego postępowania, czy to w drodze prośby, groźby czy obrzydliwej prowokacji. Tajemnica zawodowa adwokata nie jest dla nas – adwokatów, a dla bezpieczeństwa naszych klientów".

Chciałabym, żebyście mieli świadomość, że realia, w których przyszło nam funkcjonować są przerażające, a prawa obywatelskie są coraz bardziej ograniczane - podsumowała adwokatka.

Pani Aleksandra zamierza zgłosić sprawę odpowiednim organom i służbom.

Zwróciliśmy się do TVP z prośbą o komentarz. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Trwa ładowanie wpisu:facebook
Autor: ESO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić