Wyłudziła 13,5 mln zł od klientów punktu płatniczego. "Ufałam jej"
W Obornikach (woj. wielkopolskie) doszło do oszustwa finansowego na ogromną skalę. Katarzyna B. wyłudziła od mieszkańców ponad 13,5 mln zł, obiecując m.in. zyski z nieistniejących lokat. Jak informuje program "Uwaga!" TVN, śledztwo obejmuje ponad 300 osób. Wszystko odbyło się w punkcie pośrednictwa opłat.
Katarzyna B. prowadziła punkt płatniczy i oferowała pośrednictwo w opłatach za rachunki, zakładaniu kont bankowych i lokat oraz zaciąganiu pożyczek. Powierzano jej znaczne kwoty, ponieważ w lokalnym środowisko cieszyła się dużym zaufaniem.
Kobieta umiejętnie tworzyła pozory legalnej działalności. Wręczała potwierdzenia wpłat, jednak pieniądze nie trafiały na lokaty. W rzeczywistości były przeznaczane na prywatne cele, w tym zagraniczne wyjazdy — w Turcji bywała kilka razy w roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tymczasowy pomnik dla Polaków w Berlinie. Forma budzi kontrowersje
Zainwestowaliśmy z rodzicami około 300 tys. zł. To były cztery lokaty. Potem dostałem telefon, żebym zgłosił się na policję, bo te lokaty, to był jeden wielki fejk. Jedno wielkie oszustwo. Ugięły mi się nogi, zacząłem dzwonić do banku. Otrzymałem informację, że pod moim imieniem i PESEL-em nie ma żadnych lokat i nigdy nie było — opowiadał "Uwadze!" jeden z mieszkańców.
Kolejna poszkodowana ubolewa, że przekazała Katarzynie B. pieniądze ze sprzedaży domu, za które miała kupić mieszkanie dla siebie i syna — to aż 540 tys. zł. Właścicielka punktu pośrednictwa opłat wiedziała, że będzie miała ten kapitał i zaproponowała jej pewną lokatę z gwarantowanym zyskiem.
Ufałam jej, była miła i sympatyczna. Ale teraz wiem, że od samego początku była to manipulacja. [...] Mówiła, że mnie rozumie. [...] Mówiła: "Nigdy bym cię nie skrzywdziła, tylko ci pomogę". [...] Straciłam wszystko, co miałam — relacjonowała.
Katarzyna B. żerując na zdobytym zaufaniu, manipulując i wykorzystując emocje swoich klientów, mogła przejąć nawet 13,5 mln zł. Prokuratura objęła śledztwem 300 poszkodowanych. Adam Bach z Prokuratury Rejonowej mówi w "Uwadze!", że wciąż zgłaszają się nowe ofiary.
Oszustwo w Obornikach. Katarzyna B. przyznała się do winy
Oskarżona figurowała w rejestrze pośredników kredytów konsumenckich. Jej działalność wyglądała wiarygodnie, jednak wystarczyło być osobą niekaraną i opłacić 600 zł za urzędowy wpis. Firma nie była kontrolowana przez Komisję Nadzoru Finansowego. Katarzyna B. przyznała się do winy.
Złożyła bardzo krótkie wyjaśnienia. Może jest w szoku, że mechanizm piramidy finansowej zaciął się. Powiedziała, że środki od pokrzywdzonych przeznaczyła na zagraniczne wyjazdy — przekazała prokuratura.
Oszukani mieszkańcy Obornik relacjonują, że kobieta często miała torebkę wypchaną pieniądzmi i nie ukrywała tego, że niebawem zamierza wyprowadzić się do Turcji. Była właścicielką dwóch mieszkań w Poznaniu.
Reporter "Uwagi!" skontaktował się z bliskimi Katarzyny B. Wyznali, że oni również czują się poszkodowani. Wątpliwości w tej sprawie mają niektórzy oborniczanie. Uważają, że trudno było nie zauważyć, że Katarzyna B. miała dużo pieniędzy.