aktualizacja 

Pierwsza taka strata. Sprzęt za 250 milionów dolarów poszedł z dymem

Najnowszy rosyjski radar kontrbateryjny 1K148 Jastreb-AW został zniszczony przez Siły Zbrojne Ukrainy, najpewniej po uderzeniu HIMARS-a. Rosjanie wprowadzili "Jastrzębia" do walki w ostatnich tygodniach i już stracili pierwszego w obwodzie chersońskim. Ten system kosztuje nawet 250 milionów dolarów.

Pierwsza taka strata. Sprzęt za 250 milionów dolarów poszedł z dymem
Ukraińcy po raz pierwszy zniszczyli kompleks rozpoznania artyleryjskiego 1K148 Jastreb-AW (Telegram)

Niezbyt długo Rosjanie cieszyli się na froncie z nowego systemu kontrbateryjnego 1K148 Jastreb-AW. W obwodzie chersońskim ich nowoczesny sprzęt został namierzony przez drony zwiadowcze, a potem zniszczony dwoma uderzeniami przez wyrzutnię HIMARS. Załoga tylko biegała w popłochu, ich "Jastrząb" poszedł z dymem.

Jeden taki zaawansowany pojazd kosztuje nawet 250 milionów dolarów.

To pierwszy taki sukces Sił Zbrojnych Ukrainy. Rosjanie kilka dni temu przyznali, że posłali "Jastrzębie" na front. Pełną tam niezwykle ważną rolę. Artyleria kontrbateryjna wykrywa i identyfikuje miejsca wystrzelenia rakiet oraz pozycje artylerii wroga. Kieruje w to miejsce ogień własnych systemów, likwidując zagrożenie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Paniczna ucieczka Rosjan z frontu. Wpadli w pułapkę pod Charkowem

System rozpoznania artyleryjskiego 1K148 Jastreb-AW to najnowsze dzieło inżynierów z Rosji. Jego zaawansowane testy zakończono na przełomie 2021 i 2022 roku, uwzględniając specyfikę pola walki już podczas wojny w Ukrainie. Wraz z systemem 1Ł219 Zoopark-1 - od którego "Jastrząb" jest dużo skuteczniejszy - ma za zadanie wyszukiwać i likwidować artylerię ukraińską.

Na takie jednostki, osadzone zazwyczaj na podwoziach ciężarówek czy pojazdów pancernych, Ukraińcy polują od początku wojny.

Każdy zniszczony system ostrzegania i rozpoznania to większy komfort pracy dla własnej artylerii i mniejsze zagrożenie atakiem wroga. A przy okazji większy komfort walki w terenie dla innych jednostek, które Rosjanie mogli skutecznie namierzać. Nie poradzili sobie jednak z dronami zwiadowczymi, a te zrobiły swoje z zimną precyzją.

To mały sukces ZSU, ale jednak sukces. Rosjanie stracili nie tylko sprzęt oraz ludzi, ale też prawdziwy majątek wydany na nowoczesne uzbrojenie.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Wszystko działo się w obwodzie chersońskim, gdzie Ukraińcy bronią przyczółka w okolicach wsi Krynki i gdzie starają się utrzymać przeprawę przez Dniepr. Wiosną, gdy będą do tego możliwości, to stąd może pójść uderzenie w stronę Krymu, który oddalony jest o około 60 kilometrów. Na razie piechota morska twardo broni niewielkiej przeprawy.

Walka o utrzymanie pozycji na lewym brzegu Dniepru jest bardzo krwawa i zażarta.

Jeśli Ukraińcy wytrwają kolejne natarcia Rosjan, sami będą mogli spróbować kontrataku i poszerzenia przyczółka. Na razie transportują sprzęt i ludzi w okolice Krynek, a okupanci ściągają tam coraz to więcej wyposażenia. Także tego nowoczesnego, które ma dać przewagę armii Władimira Putina.

Jej cel jest jeden: wypchnąć przeciwnika aż za rzekę, w stronę Chersonia. Wówczas będzie im łatwiej się bronić i zabezpieczyć drogę na Krym, który jest kluczowy dla losów całej wojny.

Autor: KGŁ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić