Piszą, że to Brytyjczyk. Tragiczny lincz w Ekwadorze
W Ekwadorze doszło do brutalnego linczu na mężczyźnie, który był podejrzewany o zabójstwo. Lokalne media podały, że był Brytyjczykiem. Po tym, jak miejscowi siłą wyciągnęli go z aresztu i zabili, policja wydała specjalny komunikat.
Najważniejsze informacje
- Brytyjczyk podejrzany o zabójstwo został podpalony przez lokalną społeczność w Ekwadorze.
- Incydent miał miejsce w rejonie rezerwatu przyrody Cuyabeno.
- Policja nie była w stanie powstrzymać tłumu liczącego ok. 200 osób.
W Ekwadorze doszło do dramatycznego zdarzenia, w którym mężczyzna został zaatakowany przez rozwścieczony tłum. Incydent miał miejsce w rejonie rezerwatu przyrody Cuyabeno, gdzie lokalna społeczność postanowiła wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę.
Wszystko zaczęło się od tego, że w niedzielę 20 kwietnia mężczyzna został zatrzymany przez policję pod zarzutem zastrzelenia jednego z mieszkańców, Rodrigo Chaveza.
Poszukując bardziej zdecydowanego i brutalnego rozwiązania sytuacji, gang miejscowych mężczyzn, liczący według doniesień około 200 osób - wyciągnął mężczyznę z posterunku policji w prowincji Sucumbios i dokonał linczu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chłopcy mieli zielone światło. Kobieta się nie zatrzymała
Lokalny szef policji wyjaśnił, że funkcjonariusze zrobili wszystko, co w ich mocy, aby chronić zatrzymanego.
Komunikat policji po śmierć aresztowanego
Niestety, liczebność tłumu przekroczyła możliwości siedmiu policjantów obecnych na miejscu - powiedział. - Społeczność groziła nawet spaleniem posterunku, co dodatkowo utrudniło działania policji - dodał.
Czytaj także: Praca na wakacje 2025. Gdzie szukać i ile można zarobić?
Kim był zabity mężczyzna?
Tożsamość mężczyzny nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona. Wiadomo, że pracował jako nauczyciel angielskiego i zajmował się rezerwacjami turystycznymi. Policja nadal bada jego tożsamość oraz status migracyjny.
Przypuszczamy, że był Anglikiem, choć nie mamy dokumentów potwierdzających jego narodowość - powiedział szef policji. - Wciąż próbujemy ustalić konkretną tożsamość denata - przyznał.