"Plama na honorze". Polacy bezkarni po tragedii na Słowacji
Trzech Polaków doprowadziło do potwornej tragedii na drodze w okolicach Dolnego Kubina na Słowacji. Marcin L., Adam Sz. i Łukasz K. urządzili sobie wyścig, w wyniku którego doszło do wypadku. Jedna osoba zginęła, druga jest niepełnosprawna. - Plama na honorze - mówili o kulisach procesu sprawców Słowacy.
Tragedia miała miejsce we wrześniu 2018 roku na drodze w okolicach Dolnego Kubina na Słowacji. Jego szczegóły przypomina "Fakt". Trzech Polaków urządziło sobie wyścig. Marcin L. kierował samochodem marki porche, Adam Sz. siedział za kierownicą ferrari, z kolei Łukasz K. pędził mercedesem. Jechali bardzo szybko, nie bacząc na przepisy ruchu drogowego.
W pewnym momencie na przeciwległym pasie wyłoniła się osobowa skoda. Samochodem podróżował 57-letni mężczyzna, jego 50-letnia żona i 20-letni syn. Mercedes Łukasza K. zdążył zjechać. Z kolei w tył ferrari uderzyło porche kierowane przez Marcina L. To doprowadziło do zderzenia ze skodą. W wyniku wypadku zginął 57-letni Słowak. Jego żona trafiła do szpitala. Niestety, kobieta już nigdy nie wróci do pełnej sprawności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapytaliśmy, jak się obecnie żyje w Polsce. "Mogłoby być nieco lepiej"
Wypadek na Słowacji. Marcin L. nigdy nie poniesie kary. Proces Łukasza L. trwa
Kierowcy usłyszeli zarzuty w sprawie wypadku dopiero w 2001 roku. Marcinowi L. groziło 20 lat więzienia za drogowe piractwo. Łukasz K., choć nie uczestniczył w wypadku, miał odpowiedzieć za brawurową jazdę. Z kolei Adam Sz., który kierując ferrari hamował i chciał uniknąć zderzenia, także usłyszał zarzut świadomego narażenia ludzi na ryzyko śmierci lub poważnych obrażeń.
Ostatni z uczestników zdarzenia poszedł na współpracę ze śledczymi. Z mężczyzną zawarto ugodę. Został prawomocnie skazany, ale Słowacy nie ujawnili szczegółów wyroku. Według słowackich mediów "wykupił się" z więzienia, przelewając ogromne środki dla rodziny zmarłego i m.in. na leczenie poszkodowanej kobiety. Adam Sz. był ponoć milionerem. Z kolei Marcin L. i Łukasz K. nie przyznawali się do winy.
Pierwszy z nich już nigdy nie odpowie za wypadek, bowiem zmarł w listopadzie 2023 r. Z kolei proces w sprawie Łukasza K. nadal się toczy. Przedłuża się, bowiem zmieniono głównego sędziego.
Dla wielu słowackich dziennikarzy ta sprawa to dziś "plama na honorze" wymiaru sprawiedliwości w tym kraju. Choć od tragedii minie za tydzień sześć lat, do tej pory nie udało się zakończyć procesu osób oskarżonych o spowodowanie wypadku - pisał o tej sprawie Onet.pl.
Zobacz także: Rozwódka chciała przyjąć komunię. Oto reakcja księdza