Polak ofiarą napaści w Albanii. Twierdzi, że to atak konkurencji
Mężczyzna organizujący wycieczki po Albanii opisał, jak został pobity w trakcie wyprawy do Permetu. Polski przewodnik uważa, że zaatakowała go konkurencja. - We trzech zaczęli mnie bić pięściami po głowie i twarzy. Jeden z nich wykręcił mi rękę, bym nie mógł się bronić - opisuje zdarzenie Polak. Konkurencyjne biuro podróży opublikowało oświadczenie w tej sprawie.
W zeszłą sobotę zostałem ofiarą brutalnego ataku i pobicia ze strony pracowników konkurencyjnego biura podróży. Po trzech dniach spędzonych w szpitalach i na badaniach, po kilku dniach rekonwalescencji, czuję się na tyle na siłach, by wam o tym opowiedzieć - pisze polski przewodnik w mediach społecznościowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Są w KGW. Oto co mówią o zaangażowaniu młodzieży
Mężczyzna opisuje, że 2 sierpnia organizował wycieczkę do albańskiego Permetu. Z jego wpisu wynika, że został zaatakowany w momencie, gdy odprowadził turystów na baseny, "w miejscu ustronnym i osłoniętym roślinnością, gdzie nie przebywają żadni turyści ani osoby postronne".
Przewodnik prowadzący biuro "Tu Albania - wycieczki po polsku" twierdzi, że podbiegło do niego trzech Albańczyków (jednego z nich wymienia z imienia i nazwiska). Napastnicy mieli "bić pięściami po głowie i twarzy, kopać po głowie, klatce piersiowej, brzuchu, żebrach". - Wyrwali mi kolczyki z uszu - pisze mężczyzna.
Przewodnik oskarża o pobicie swoją konkurencję. Uważa, że napadu dokonali przedstawiciele biura podróży prowadzonego przez Polaków i Albańczyków. Wskazuje, że sprawę zgłosił już albańskim organom ścigania. Na dowód publikuje pismo z oficjalnym zawiadomieniem.
Ofiara pobicia wymienia szereg obrażeń, które doznał po pobiciu. To m.in. poważny uraz oka i obrażenia wewnętrzne. Przedstawiciel biura "Tu Albania - wycieczki po polsku" wskazuje, że na ten moment nie może prowadzić wycieczek.
Konkurencja odpowiada na oskarżenia polskiego przewodnika
Głos w sprawie zdarzenia zabrało biuro podróży, którego właściciele i pracownicy oskarżani są o napad.
Znacie nas, wiecie, że zawsze działamy profesjonalnie. Jest nam naprawdę przykro, że musimy o tym mówić publicznie i że sprawa trafiła na strony i grupy związane z turystyką. Turyści nigdy nie powinni być w to mieszani, a niestety zostali wciągnięci w prywatny konflikt. Mamy poczucie, że stało się to celowo, by zaszkodzić naszej firmie i naszej reputacji. Nie chcieliśmy prać takich brudów publicznie, ale zostaliśmy zmuszeni, by się bronić - napisali w mediach społecznościowych właściciele biura, którzy dodatkowo opublikowali oświadczenie.
W oświadczeniu możemy przeczytać, że biura podróży nigdy nie były dla siebie konkurencją, bo "prowadzą działalność w dwóch różnych rejonach Albanii". Wskazują też, że konflikt między szefem "Tu Albania - wycieczki po polsku" i oskarżanym biurem ma podłoże prywatne. Przedstawiają też inną wersję zdarzeń.
2 sierpnia 2025 r., w okolicach kanionu Langaricë, A. M. został zaczepiony przez pana H. (ok. 190 cm wzrostu, ponad 100 kg wagi), sam mając 170 cm i 70 kg. Pan H., w swoim dotychczasowym stylu, obraził mnie w rozmowie z A., a następnie znieważył również jego. Spotkanie to nie było planowane - opisują przedstawiciele biura, oskarżanego o pobicie.
W ich opinii "prowokacja wyszła poza Internet i zakończyła się incydentem fizycznym".
A. chronił się, ponieważ pana H. próbował go popchnąć z pogardą, A. uderzył go pięścią w łuk brwiowy, nie doszło jednak do "pobicia". Cios spowodował rozcięcie łuku brwiowego, ale poza tym nie było innych obrażeń, siniaków czy zadrapań, co wyraźnie widać na zdjęciu. Warto zauważyć, że osoba rzekomo "skopana przez kilka osób" na kamienistym podłożu nadal miała białą koszulkę bez śladów ubrudzenia butami oraz brak innych widocznych obrażeń na twarzy - wyjaśniają przedstawiciele oskarżanego biura.
Przedstawiciele polsko-albańskiego biura podróży wskazują też, że "nie popierają przemocy" i są gotowi ponieść konsekwencje, jeżeli albański sąd uzna je za stosowne.