Usłyszała w Warszawie, że jest "ruską". Zaatakowała ją starsza kobieta
Ukrainka Zoriana Varenia opisała na Facebooku antyukraińskie incydenty, które dotknęły ją na przestrzeni ostatnich miesięcy. Jedna z kobiet nazwała ją "ruską k****". Wpis miał ponad 7 tys. reakcji. - Widzę po komentarzach i reakcjach, że nadal większość społeczeństwa oburzają takie antyukraińskie postawy - powiedziała kobieta w rozmowie z o2.pl. Odniosła się też do koncertu Maxa Korzha, na którym doszło do awantury.
Zoriana Varenia opisała trzy zdarzenia, do których doszło na przestrzeni ostatnich miesięcy. W czerwcu 2023 roku pod warszawską palmą na Nowym Świecie mieszkająca od lat w Polsce ukraińska dziennikarka rozmawiała z matką o sytuacji w Kijowie. Wtedy zaczepiła ją obca, starsza kobieta.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Po raz pierwszy od ostatnich trzech lat zaatakowano mnie pod warszawską palmą na Nowym Świecie. Akurat w Kijowie była trudna noc, rozmawiałam z mamą przez telefon, upewniając się, czy wszystko jest w porządku. Mówiłam po ukraińsku. Wtedy starsza pani chwyciła mnie za rękę i powiedziała, że jestem ruską k*rwą - napisała Ukrainka w mediach społecznościowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kobieta wskazała, że to niejedyny taki atak, który dotknął ją osobiście. Pół roku później 50-letni mężczyzna kazał Ukraince "mówić po polsku, bo jest w Polsce". Z kolei w marcu 2025 roku, po jednej z konferencji, na której Zoriana Varenia była prelegentką, usłyszała, że jest banderówką i ma "s********ć do siebie".
Dlaczego Varenia opisała swoją historię dopiero teraz? Kobieta wskazuje w rozmowie z o2.pl, że coś w niej pękło.
W polskich mediach mało jest informacji o antyukraińskich nastrojach. Ostatnio rozmawiałam z koleżanką z Polski i doszłyśmy do wniosku, że Polacy i Ukraińcy siedzą w swoich bańkach, nie widzą tego, co dzieje się dookoła. Nastroje się zmieniają, a pewne emocje zbierały się we mnie od dawna. Ten wpis to zbiór tego wszystkiego. Nie spodziewałam się jednak takiego rozgłosu - tłumaczy Ukrainka o2.pl.
Dziennikarka (pracująca m.in. dla "Radia 357") wskazuje, że nie można przemilczeć zmian, które widać w polskim społeczeństwie. Zaznacza jednak, że nadal większość Polaków chce pomagać i sprzyja Ukrainie. To pokazują m.in. reakcje pod jej wpisem.
Widzę po komentarzach i reakcjach, że nadal większość społeczeństwa oburzają takie antyukraińskie postawy. Oczywiście, nasze relacje się zmieniają, to już potwierdzają badania. Widać marsze przeciwko migracji, więcej czynów na tle narodowościowym. Z czego to może wynikać? Nie chcę mówić o polityce. Nie jestem do tego uprawniona. Na pewno pojawia się zmęczenie wojną. Nikt już nie myśli, że to szybko się skończy. Część zachowań podburzana jest też przez rosyjską propagandę. Rosjanie chcą nas skłócić, a niektórzy poddają się ich narracji. Pamiętajmy jednak, że ten, kto krzyczy najgłośniej, często jest w mniejszości - wskazuje ukraińska dziennikarka.
Zoriana Varenia odniosła się też do koncertu białoruskiego rapera Maxa Korzha, który odbył się w sobotę (9 sierpnia) na Stadionie Narodowym. Podczas imprezy doszło do bójek ze służbami porządkowymi. Policja zatrzymała 109 osób. Nie brakowało m.in. publicznego prezentowania symboliki banderowskiej.
Na pewno zachowanie osób zebranych na koncercie Maxa Korzha nie pomoże w budowaniu pozytywnych relacji między Polakami i Ukraińcami. Ja oceniam to jako skandaliczne i dramatyczne wydarzenie. Nie powinno to mieć miejsca. Do Warszawy przyjechała grupa młodych, skrajnie nastawionych ludzi. Oni nie rozumieją trudnych relacji Polski i Ukrainy. To skrajne środowisko, za które jest nam wstyd. Ukraińcy mieszkający w Polsce nie chcą się z tymi osobami utożsamiać. Mam nadzieję, że oni już wyjechali z kraju. Symbole, flagi i napisy nie powinny pojawić się w polskiej przestrzeni publicznej - wyjaśnia Varenia w rozmowie z o2.pl.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl