Polak świadomie rozniósł koronawirusa w islandzkim przedszkolu. Surowe konsekwencje
Ponad 300 rodzin zostało poddanych kwarantannie po wybuchu ogniska koronawirusa w przedszkolu w Reykiawiku. Jak podają islandzkie źródła, mężczyzna, który zapoczątkował masowe infekcje, przyjechał z Polski przed Wielkanocą i nie poddał się kwarantannie, choć otrzymał pozytywny wynik testu na COVID-19.
W przedszkolu Jörfie w stolicy Islandii potwierdzono 36 zakażeń COVID-19, a na około 300 rodzin została nałożona przymusowa kwarantanna. Dzieci i pracownicy zarazili się najprawdopodobniej od Polaka, który po powrocie z Polski nie poddał się obowiązkowej izolacji.
Czytaj także: Od poniedziałku dzieci wróciły do żłobków i przedszkoli. Co z powrotem do szkół?
Islandia. Polak świadomy zakażenia nie poddał się kwarantannie
Jak donoszą lokalne media, mężczyzna był świadomy własnej infekcji. Polak jest podejrzany o złamanie obowiązku poddania się kwarantannie po przyjeździe do kraju pod koniec ubiegłego miesiąca. Test na koronawirusa wykonany po przekroczeniu granicy Islandii wykazał wynik pozytywny.
Po nagłośnieniu sprawy Polak został przymusowo umieszczony w izolacji przez sąd na wniosek służb epidemiologicznych. Według Guðmundura Pálla Jónssona ze stołecznej komendy sprawą zajęła się policja, gdy tylko usłyszała o naruszeniach.
W Islandii każdy, kto złamał kwarantannę, jest wzywany na przesłuchanie po zakończeniu okresu izolacji. Następnie sprawa trafia do prokuratury i podlega karze grzywny.