Proboszcz z konta parafii przelał sobie 1,2 mln zł. Tak broni się w sądzie
Były proboszcz z Legnickiego Pola, Włodzimierz G., z dotacji pieniężnych miał finansować remont Bazyliki Mniejszej. Fundusze przelał na własne konto, a część inwestował w kryptowaluty. Łącznie 1,2 mln zł. "Gazeta Wyborcza" zrelacjonowała kolejną rozprawę w tej sprawie. Odbyła się 4 września.
Włodzimierz G. pełnił funkcję proboszcza parafii w Legnickim Polu, obejmującej Bazylikę Mniejszą z 1723 roku oraz kościół w Gniewomierzu. W trakcie pełnienia obowiązków ksiądz otrzymał środki finansowe z dotacji rządowych i samorządowych przeznaczone na remonty obu obiektów sakralnych.
Według ustaleń śledztwa przytoczonych przez "Gazetę Wyborczą" część tych pieniędzy proboszcz przelał na własne konto, a następnie zainwestował w kryptowaluty, głównie bitcoiny. Łączna kwota, która miała pierwotnie trafić na renowacje, wyniosła 1,2 mln zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Psychiatria dziecięca w Polsce. Dr Wojciech Feleszko mówi, w czym tkwi największy problem
W sierpniu 2022 roku Włodzimierz G. został odwołany ze stanowiska. Kuria powiadomiła prokuraturę o zniknięciu pieniędzy z kont parafii. W czerwcu 2023 roku akt oskarżenia został skierowany do Sądu Okręgowego w Legnicy. Duchowny usłyszał zarzuty przywłaszczenia mienia wielkiej wartości oraz niegospodarności.
Proces wykazał, że sam wydawał dyspozycje przelewów z konta parafii na rachunek bitcoinowy. Część środków wcześniej trafiała na jego prywatne konto. Dowodem były nagrania rozmów oskarżonego z przedstawicielami banku oraz ekspertyzy informatyczne, które wykazały, że był świadomy swoich działań.
Sąd I instancji skazał księdza. Odwołał się
Wyrok pierwszej instancji zapadł 31 stycznia 2024 roku. Sąd skazał duchownego na dwa lata pozbawienia wolności, nakazał zwrot sprzeniewierzonych pieniędzy i nałożył grzywnę w wysokości 300 stawek dziennych (po 50 zł każda).
Obrona argumentowała, że czyn nie był umyślny, a ksiądz mógł paść ofiarą oszustów. Podkreślano również, że szkoda, choć przekracza milion złotych, nie spowodowała strat osobistych ani zagrożenia życia. Zasądzona kara była w ich mniemaniu zbyt wysoka.
Ostatnio było głośno o sprawie postrzelenia człowieka przez myśliwego, ponieważ myśliwy myślał, że to był dzik. Ta sprawa jest kwalifikowana jako nieumyślne spowodowanie śmierci. Osoba ta [...] dostała karę jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu. [...] W przypadku oskarżonego [Włodzimierza G. - przy. red.] było to przestępstwo, które spowodowało nie pozbawienie życia, a szkodę majątkową. Nikt nie ucierpiał, nikt nie stracił życia — przekonywali obrońcy kapłana cytowani przez "Gazetę Wyborczą".
Prokurator i pełnomocnik parafii opowiedzieli się za utrzymaniem kary. Proces odwoławczy w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu odbył się 4 września 2025 roku, a wydanie wyroku odroczono do 18 września 2025 roku.
Włodzimierz G. został zawieszony przez biskupa, może odprawiać msze, a jego utrzymanie zapewniają parafianie i osoby wspierające. Duchowny odmówił przyjęcia oferty zamieszkania w placówce kościelnej z uwagi na zobowiązania kredytowe.