Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Przełamanie w Ukrainie. Rosjanie już reagują. "To mówi samo za siebie"

Ukraińscy generałowie twierdzą, że udało im się przełamać pierwszą linię rosyjskiej obrony w obwodzie zaporoskim, co może przyspieszyć kontrofensywę. Ppłk Maciej Korowaj mówi w rozmowie z o2.pl, że Rosjanie przerzucają już w ten rejon duże siły. - To mówi samo za siebie - skomentował.

Przełamanie w Ukrainie. Rosjanie już reagują. "To mówi samo za siebie"
Ukraińcy mieli przełamać pierwszą linię na Zaporożu. Na zdjęciu ukraińscy żołnierze ćwiczący atak na pozycje wroga w tym rejonie w sierpniu 2023 r. (NurPhoto via Getty Images, Ukrinform)

Ukraińcy, którzy około dwóch tygodni temu dokonali "włamania" na kierunku południowym, idą do przodu. Jak przekazuje w raporcie Instytut Badań nad Wojną (ISW), przełamali już pierwszą linię rosyjskiej obrony na południu. - Tak, to prawda. Powoli nabieramy rozpędu - mówi Jurij Sak, doradca ukraińskiego ministra obrony, którego cytuje BBC.

- Jesteśmy w tej chwili pomiędzy pierwszą a drugą linią obrony - podkreśla z kolei generał Ołeksandr Tarnawski w rozmowie z brytyjskim tygodnikiem "The Observer".

Przełamanie pierwszej linii umocnień rosyjskich to bez wątpienia sukces Ukraińców. Ale do przełamania pozostały jeszcze dwie linie, a Rosjanie widzą, co się dzieje i reagują kontrdziałaniami. Jak mówi o2.pl analityk wojskowy ppłk Maciej Korowaj, najeźdźcy przemieszczają w zagrożony ukraińskim wejściem rejon duże siły.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: BMP-3 rozerwany na kawałki. Wieża wystrzeliła w powietrze

Rosjanie ściągnęli dwie dywizje. "To mówi samo za siebie"

Wzmocnienia mogą być niebagatelne. Maciej Korowaj mówi o dwóch dywizjach wojsk powietrznodesantowych. Rosyjski "desant" to formacje elitarne, wykorzystywane do działań na najtrudniejszych odcinkach, często jako "pogotowie ratunkowe" frontu. Tak może być i w tym przypadku.

Rosjanie ściągnęli na ten odcinek dwie dywizje powietrznodesantowe: 7. i 76. To mówi samo za siebie: pokazuje, że kierunek jest mocno nadwerężony przez Ukraińców i stąd to wzmocnienie. Oceniam, że te dwie dywizje ściągnięte tam przez dowództwo będą używane bardziej do ryglowania działań ukraińskich niż do działań zaczepnych, ofensywnych - mówi o2.pl ppłk Korowaj.

Co będzie dalej? Pojawiały się spekulacje, że Ukraińcy mogą chcieć iść w dwóch kierunkach: na Berdiańsk i Tokmak. W ten sposób mieliby próbować doprowadzić do rozbicia "korytarza południowego" - szerokiego, okupowanego pasa na południu Ukrainy, który oddzielał Krym od lądowej części Rosji. Mówił o tym niedawno komentator spraw wojskowych płk Piotr Lewandowski.

Ppłk Korowaj wątpi jednak w taki rozwój sytuacji. Wysuwa przypuszczenie, że Ukraińcy mogą próbować omijać silnie bronione miasto.

Myślę, że Ukraińcy nie będą szli na Tokmak, który jest silnie umocniony – a kierunek dodatkowo wzmocniono tymi dwiema dywizjami, o których wspominałem - tylko skręcą na wschód i obejdą miasto - mówi oficer.

Nie jest jednak tak, że Rosjanie bezczynnie przyglądają się sytuacji. Jak słyszymy od źródeł zbliżonych do NATO, trwają ruchy wojsk w przylegającym do Zaporoża obwodzie chersońskim. Przesuwają się m.in. wyschniętym korytem Dniepru, by ponownie obsadzić pozycje opuszczone po wysadzeniu w powietrzu zapory wodnej w Nowej Kachowce. Miało to miejsce w czerwcu.

Jakby tego było mało, już w piątek rosyjskie lotnictwo rozpoczęło bombardowania zajętej przez Ukraińców wsi Robotyne.

Ppłk Korowaj: "To może oznaczać, że przerzedzona została rosyjska obrona"

Ukraińcy nie są jednak bynajmniej na straconej pozycji. Miało im się udać przerzucić część zaopatrzenia i posiłków w okolicach wsi Pidstepne i Antoniwka na Chersońszczyźnie. Są to siły ograniczone, bez ciężkiego sprzętu - ale są.

To ważne miejsce, ponieważ jest blisko Dniepru. Jednak przeprawa przez rzekę wymagałaby od Ukraińców budowy mostu pontonowego, co byłoby trudne pod rosyjskim ogniem. Dlatego, jak mówi jeden z rozmówców o2.pl, trudno mu wyobrazić sobie ukraińskie działania mające na celu odbicie okupowanego Krymu. A taki miałby być nadrzędny cel Ukraińców.

Gdzie mogą oni upatrywać punktów optymistycznych? Ppłk Korowaj przekonuje, że być może nadwątleniu uległa rosyjska obrona powietrzna na południu. Mogą tego dowodzić pojawiające się częściej niż jeszcze niedawno nagrania z ukraińskich dronów, nawet jednego Bayraktara. Bezpilotowce były dotąd trzymane w szachu przez rosyjską obronę powietrzną.

To może oznaczać, że przerzedzona została rosyjska obrona przeciwlotnicza i systemy walki radioelektronicznej na tym kierunku - podsumowuje ppłk Korowaj.

Łukasz Maziewski, dziennikarz o2

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić