Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

"Nie wydarzyło się nigdy wcześniej". Co w odpowiedzi szykuje Ukraina?

Rosjanie utworzyli cztery brygady na Krymie, co jak podkreśla ukraiński generał Kyryło Budanow, "nie wydarzyło się nigdy". To ma być reakcja Rosji na kontrofensywne działania Ukrainy. Pułkownik Piotr Lewandowski w rozmowie z o2.pl opisuje sytuację jako "ciekawą".

"Nie wydarzyło się nigdy wcześniej". Co w odpowiedzi szykuje Ukraina?
Ukraińskie wojska na Zaporożu (Getty images, Dmytro Smolienko/Ukrinform/NurPhoto)

"Korytarz południowy" to teren okupowany przez Rosję od początku wojny. Jest to jedna z ich najważniejszych zdobyczy. Opanowanie go było zresztą jednym z głównych założeń tej wojny. To obszar Ukrainy, oddzielający anektowany w 2014 r. Krym od lądowej części Rosji.

Start ukraińskiej kontrofensywy na przełomie wiosny i lata miał zmienić stan rzeczy. Dotąd nie idzie ona najlepiej. Zaczęły się nawet pojawiać głosy o klęsce działań ukraińskich. Ale na południowym wschodzie rozpoczęły się ciekawe działania wojsk Ukrainy, które mogą przynieść jej oczekiwane rezultaty.

Institute for the Study of War (ISW) pisze o pewnych postępach Ukrainy w rejonie obwodu zaporoskiego. A właściwie - na styku obwodów zaporoskiego i donieckiego. Ukraińcy dokonali włamania, czyli wejścia w linie obronne Rosjan. Może ono przynieść Ukraińcom sporo korzyści. Przy założeniu jednak pozytywnego splotu okoliczności.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Do czego dąży Rosja w Donbasie? Gen. Bieniek wyjaśnia strategię

Szansa na przełom?

Ukraińcy wciąż liczą na rozczłonkowanie korytarza. Dlaczego jest to tak ważne? Bo mogłoby pozwolić na oskrzydlenie rosyjskich wojsk, przynajmniej na południowym zachodzie kraju. Wydaje się jednak, że - zgodnie z przekazami ISW - planiści wojskowi w Kijowie mają szersze ambicje i wciąż marzą o odbiciu Krymu.

Szef wywiadu wojskowego Ukrainy (HUR) gen. Kyryło Budanow przekazał, że Rosjanie wzmacniają obronę półwyspu. Miały się tam pojawić cztery dodatkowe brygady. Wojskowi twierdzą też, że Rosjanie dodatkowo fortyfikują Przesmyk Perekopski czyli jedyny łącznik Krymu ze stałym lądem. A i tak Ukraińcy prowadzili i wciąż prowadzą liczne działania dywersyjne.

Wróćmy jednak do Zaporoża i Doniecka. Rzut oka na mapę pozwala stwierdzić, że Ukraińcy naciskają Rosjan na styku dwóch obwodów. Na razie na niedużym terenie, ale jak twierdzi komentator spraw wojskowych płk Piotr Lewandowski, mają pewne szanse powodzenia.

Płk Lewandowski: "Sytuacja ciekawa"

Rosjanie przemieścili kolejny pułk z rejonu Chersonia w rejon Zaporoża. Najprawdopodobniej wzmacniają w ten sposób odcinek, gdzie walczy 58. armia. Istotne może być wyczerpanie walką jej odwodów - mówi o2.pl płk Lewandowski.

Podkreśla jednak, że na południu i wschodzie wciąż walczą dwie rosyjskie armie: 5. i 36.

One dysponują odwodami, ale są związane walką i nie bardzo można je przesuwać. Ale za to Rosjanie mają duże i nieużywane odwody w Donbasie, które mogą rzucić do walki - mówi o2.pl oficer.

Jak tłumaczy, te odwody mogą zostać przerzucone w rejon Zaporoża. Ale to skutkowałoby odsłonięciem Bachmutu, a na to Rosjanie nie bardzo mogą sobie pozwolić. Ogólną sytuację w regionie nazywa "ciekawą". Jak należy rozumieć te słowa?

Przełom? Nie tak od razu

Lewandowski tłumaczy, że istnieje szansa na to, iż walki w rejonie wsi Robotyne będą momentem przełomowym. Punktem, od którego zacznie się rozbicie rosyjskiej obrony. Walki o maleńką wieś Robotyne trwały już od dawna, na niej koncentruje się ukraińskie włamanie w rosyjską obronę i w środę 23 sierpnia miejscowość została odbita z rąk rosyjskich.

Na razie włamanie w rosyjską obronę jest niewielkie, zaledwie kilkukilometrowe. Ukraińcy powinni je powiększyć nawet trzykrotnie, by myśleć o dalszych postępach i sukcesie. No i pęknąć musiałaby rosyjska obrona pod Nową Kachowką. Wtedy można byłoby mówić o przełomie na południu i południowym wschodzie.

Dlaczego akurat tam? W myśl słów płk Lewandowskiego, Robotyne jest wyjściem na Melitopol. A Nowa Kachowka – na Berdiańsk. Te miasta są kluczowe w walce o okupowane południe Ukrainy i przebicie się do Krymu. Kwestią jest utrzymanie właściwego tempa ukraińskiego natarcia.

W mojej ocenie jeszcze mają potencjał do utrzymania tego tempa - przekonuje pułkownik.

Miecz Damoklesa nad północą

Ale jest kilka "ale". Na poziomie strategicznym Rosjanie nadal dysponują dużymi odwodami na całym terytorium walk. Muszą jednak wykazać się dużą znajomością sztuki wojennej, aby umiejętnie nimi gospodarować i nie pozwolić na większe straty.

W rejonie Robotyne pojawiają się brygady szturmowe Gwardii Narodowej z tzw. "Korpusu ofensywy", tworzone specjalnie z myślą o przełamywaniu rosyjskiej obrony. Od dłuższego czasu walczą już brygady Azow i Spartan. Teraz pojawiła się brygada Kara Dak i Stalowa Granica, sformowana z funkcjonariuszy Straży Granicznej.

Płk Lewandowski ocenia, że są to ostatnie siły odwodowe, które Ukraińcy mogą rzucić do walki na tym etapie ofensywy. Mają jeszcze nie mniej, niż dwie brygady pancerne w odwodzie, natomiast z tych, które weszły do walki ich potencjał jest używany częściowo. Oprócz brygad pancernych nadal są w odwodzie brygady nowe, pozostające w trakcie szkolenia i brygady zawodowe, wycofane do uzupełnienia po poniesionych stratach.

Jego zdaniem są to odwody przygotowane do ewentualnego odparcia rosyjskiego natarcia z północy. Trzeba pamiętać, że nad północnym wschodem Ukrainy wciąż wisi miecz Damoklesa, w postaci trzech armii rosyjskich, dwóch ogólnowojskowych i jednej pancernej (1 GAP). A Rosjanie mają ten kierunek dobrze rozpoznany i przygotowany, choćby na podstawie doświadczeń z ubiegłego roku.

Pytanie, czy nie wyczerpią się siły ukraińskie zanim dojdzie do powiększenia włamania. Ukraińcy radzą sobie tam dość dobrze, dochodzi do walk na pierwszej linii obrony. Ale za nimi są jeszcze co najmniej dwie – dobrze ufortyfikowane i przygotowane.

Pewną wstrzemięźliwość zachowuje także analityk wojskowy ppłk Maciej Korowaj.

Daleko jest Ukraińcom do przełamania rosyjskiej obrony. Jestem przekonany, że Ukraińcy poprawią swoją pozycję, ale nie wejdą zbyt głęboko w obszar okupowany. Ukraińcy walczą w korzystnym dla siebie terenie, a rosyjska logistyka jest tam najsłabsza, szczególnie na kierunku Wełykiej Nowosiłki i Storomiływki - mówi o2.pl.

Dodaje, że sami Rosjanie oceniają, że to miejsce, gdzie Ukraińcy będą chcieli ich wykrwawiać. Przekonuje, że nie nastąpi wielki przełom, bo zagrożone będą z kolei ukraińskie linie logistyczne i wtedy w kłopoty wpadną Ukraińcy.

Pod Robotyne przeszli teraz przez pierwszą linię obrony Rosji i mogą atakować Tokmak. A zbliżają się do zasadniczych węzłów logistycznych Rosjan. Napastnicy już przygotowują się do ewentualnych ostrzałów rakietowych Krymu i problemów z dostawami energii - konkluduje Korowaj.
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

KOMENTARZE WYŁĄCZONE
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli i polem do dezinformacji. Dlatego zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja o2.pl
Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić