Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Rosja ruszy na NATO? "Nie siać paniki, nie podważać naszego członkostwa"

Analitycy, wojskowi i think-tanki biją na alarm: po Ukrainie Rosja się nie zatrzyma. Wymieniane są kolejne kraje, które nie powinny ulegać poczuciu bezpieczeństwa. Pytanie: "czy Europie grozi wojna?" nabiera znaczenia. Komandor Wiesław Goździewicz w rozmowie z o2.pl tonuje nastroje i mówi, że Rosja przez kilka lat będzie odbudowywała potencjał.

Rosja ruszy na NATO? "Nie siać paniki, nie podważać naszego członkostwa"
Nie siejmy paniki, nie podważajmy miejsca Polski w NATO. Ale przygotowujmy się - mówi o2.pl komandor porucznik rez. Wiesław Goździewicz (Getty Images,, archiwum autora)

Łukasz Maziewski, dziennikarz o2.pl Słyszymy to zewsząd i coraz częściej: Rosja nie zatrzyma się na Ukrainie. Powinniśmy bać się wojny?

Wiesław Goździewicz: W najbliższej przyszłości? Nie. Zaatakowanie przez Rosję teraz oznaczałoby albo samobójstwo, albo M.A.D.

M.A.D.?

Mutual assured destruction - wzajemne, gwarantowane zniszczenie. To jedna z doktryn wojskowych, mówiąca w uproszczeniu, że należy dążyć do takiego stanu, w którym wywiązanie się potencjalnej wojny nuklearnej między dwiema stronami doprowadzi obu adwersarzy do całkowitej zagłady. Co ma obie strony odstraszać od takiego rozwiązania.

Dobrze, wojnę atomową może na razie odłóżmy na bok, a zajmijmy się tą konwencjonalną. Będzie czy nie?

Rosja, odkąd rządzi Władimir Putin właściwie nieustannie przygotowuje się do wojny z NATO. Przygotowania i plany to jednak jedna strona medalu, a faktyczne możliwości i zdolności - druga.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Polacy przekażą Leopardy Ukrainie? Generał: Musimy myśleć o sobie

Rosja nie odpuści Europie?

Nawet wtedy, gdy formalnie uważana była za "strategicznego partnera NATO" (po szczycie NATO w Lizbonie w 2010 r.) i współpracowała chociażby przy strategicznym transporcie wojsk i sprzętu dla misji ISAF w Afganistanie, Rosja nie zarzuciła dążeń do budowy swojej strefy wpływów.

To nie był dobry dla NATO szczyt.

Koncepcja Strategiczna z 2010 r. przyjęta została już po wojnie rosyjsko-gruzińskiej, po aneksji Południowej Osetii i Abchazji. A jednocześnie wraz z jej przyjęciem, Sojusz rozpoczął drastyczną redukcję swoich struktur dowodzenia. Zwrot o 180 stopni nastąpił w 2014 r. po aneksji Krymu i "rebelii" w Donbasie.

Jeszcze rok po tamtym szczycie, ówczesna sekretarz stanu USA, Hillary Clinton, spotykała się z szefem rosyjskiego MSZ, Siergiejem Ławrowem.

Dziś ten sam Ławrow (szczwany lis, nota bene, doświadczony dyplomata, inteligencji odmówić mu nie można) firmuje agresywną politykę Federacji Rosyjskiej. A Dmitrij Miedwiediew, który uśmiechał się na spotkaniu z Barackiem Obamą, dzisiaj grozi Zachodowi użyciem broni jądrowej.

No to na czym stoimy dzisiaj? Na agresywnej retoryce, czy realnej groźbie konfliktu?

Póki Rosja jest na pełną skalę zaangażowana w wojnę z Ukrainą, nie ma konwencjonalnych zdolności do zaatakowania NATO. Tak, NATO, nie któregoś z państw członkowskich, bo Art. 5 jest jednoznaczny: atak na którekolwiek oznacza atak na wszystkie. Ale naiwnością byłoby sądzić, że rosyjski sztab generalny nie opracował planów ofensywnej operacji przeciw NATO.

Dziś Ukraina jest bliżej porażki, niż jeszcze rok temu. Brakuje amunicji, brakuje sprzętu, ludzie są zmęczeni.

Ale wciąż walczy. Angażując tym samym znaczne siły i środki Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Wojna w Ukrainie pokazała, że Rosja nie posiada zdolności do prowadzenia pełnoskalowej konwencjonalnej operacji połączonej na więcej niż dwóch kierunkach operacyjnych jednocześnie. A w przypadku konfliktu z NATO, musiałaby prowadzić na co najmniej pięciu.

Obawiam się, że Ukraina w końcu będzie musiała iść na jakiś kompromis. Być może ustępstwa terytorialne. Rosja dostanie co chciała. I co wtedy? Za 5-8 lat ruszy dalej?

Minimum trzech lat potrzebować będzie na odbudowę potencjału do poziomu sprzed agresji na Ukrainę. A skoro ten nie wystarczył do pokonania Ukrainy, to jak na wystarczyć do pokonania całego Sojuszu?

Rosja nie użyła całego swojego potencjału aby zaatakować Ukrainę?

Wybitnie niedoszacowała Ukrainy. Nie doceniła determinacji Ukraińców i naprawdę szybkiego rozwinięcia mobilizacyjnego Sił Zbrojnych Ukrainy w pierwszych tygodniach wojny. Może rosyjscy planiści spodziewali się "powtórki z Krymu"? Do tego doszła niemalże natychmiastowa pomoc materiałowa i sprzętowa Polski oraz innych sąsiadów Ukrainy. To dzięki tej pomocy, w dużej mierze Ukraina przetrwała pierwsze uderzenie, zmuszając Rosję do zaangażowania znacznie większych zasobów niż pierwotnie zaplanowano.

Wiemy dziś jakimi siłami Rosja zaatakowała?

Do walki ruszyło ok. 180 tys żołnierzy na 5 kierunkach operacyjnych, przeciw 300-tysięcznej armii ukraińskiej. Czyli na samym starcie wbrew własnej doktrynie. A w ciągu miesiąca wojska Ukrainy rozwinęły się do 800 tys. Rosja potrzebowała na rozwinięcie się do takiego poziomu prawie roku.

Mówił pan, że w 2022 r. Rosja niedoszacowała Ukrainy. Dwa lata później jednak "doszacowała". I to bardzo.

Ale skupiła się de facto na jednym kierunku operacyjnym. Sukcesy są niewielkie, powolne, okupione dużymi stratami. Jak w II wojnie światowej.

Ale ma inicjatywę strategiczną w tej wojnie. Ukraińcy muszą się bronić. Coraz bardziej rozpaczliwie.

Ale perspektywa strategiczna to nie tylko aspekty militarne. Rosyjska gospodarka w tej chwili "jedzie na dopalaczach". Za 3 do 5 lat pojawią się dotkliwe tego konsekwencje - zaniedbane z powodu wojny gałęzie gospodarki zaczną się kurczyć. Społeczno-ekonomiczne skutki wojny uderzą szybciej. Demografii nie da się oszukać, a opieka zdrowotna i społeczna zalana zostanie inwalidami wojennymi, dotyczy to również ofiar PTSD. Ale to nie znaczy, że te 3-5-8 nadchodzących lat możemy przespać. Wojna w Ukrainie to również "wojna materiałowa" Rosji że sporą częścią państw NATO. Uszczupliła zasoby które my też musimy odbudować.

Zapytam inaczej. Jeśli Rosja potrzebowała roku do takiego rozwinięcia, to jakie realne szanse miałaby w starciu z wojskami NATO?

Zaczynając, jak w Ukrainie? Marne. Ale w tym przypadku nie łudziłbym się, że zbagatelizuje NATO tak, jak nie doceniła Ukrainy.

Z pewnością Rosjanie przygotowaliby się do takiego uderzenia lepiej.

Dlatego nie wolno panikować, ale zagrożenie ze strony Rosji należy traktować poważnie i być gotowym na taką ewentualność. Pod względem militarnym, gospodarczym, ale też społecznym. Z każdym tygodniem NATO jest coraz lepiej przygotowane, ale to jest ciągły proces, bo poziom gotowości trzeba utrzymać.

Jeśli chcesz pokoju...

... szykuj się na na wojnę. NATO powinno się szykować. Także swoje siły zbrojne, bo dobrze wyszkolone i wyposażone siły zbrojne są jednym z narzędzi odstraszania. Ale nie siejmy paniki i nie podważajmy roli naszego członkostwa w NATO jako jednego z filarów bezpieczeństwa narodowego RP.

NATO jest dziś gotowe do wojny? Pod względem militarnym, gospodarczym i społecznym?

NATO jest gotowe sumą gotowości swoich członków. Jest sporo do nadrobienia, choćby w obszarze produkcji zbrojeniowej, ale siły wydzielone do udziału w ewentualnej operacji obronnej są wskazane, szkołą się zgodnie z wymogami nowej Koncepcji Strategicznej, Nowego Modelu Sił, na podstawie Planów Regionalnych zatwierdzonych w Wilnie. Państwa członkowskie cyklicznie raportują o swojej cywilnej gotowości i odporności (civil preparwdness and resilience) w kluczowych obszarach. Gotowość to nie tylko stan, to również proces. I ten proces w NATO trwa nieustannie.

Wiesław Goździewicz - absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego. Komandor porucznik rezerwy, ostatnie stanowisko służbowe – Szef Biura Prawnego Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO w Bydgoszczy. Ekspert w zakresie planowania operacyjnego NATO.

Łukasz Maziewski, dziennikarz o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić