Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...

Rosjanin nie gryzł się w język. "Pier… to wszystko, wracam do domu"

Armia Władimira Putina od ponad czterech miesięcy prowadzi inwazję na Ukrainę. Morale części rosyjskich żołnierzy jest jednak bardzo niskie. Ukraińskie służby opublikowały w poniedziałek przechwyconą rozmowę jednego z wojskowych ze swoją matką. – Idź do prokuratury i powiedz im, że mogą się p… – zwraca się do swojej rodzicielki.

Rosjanin nie gryzł się w język. "Pier… to wszystko, wracam do domu"
Rosyjski żołnierz opisuje matce, że został wysłany na front jako "mięso armatnie" (zdj. poglądowe) (Twitter)

Rosyjscy żołnierze nie radzą sobie najlepiej z ofensywą na wschodzie Ukrainy. Postępy armii Władimira Putina są niewspółmierne do zaangażowanych środków. Duże straty zadają jej broniący swojego kraju Ukraińcy.

W poniedziałek 4 lipca ukraińskie służby opublikowały przechwyconą rozmowę telefoniczną jednego z rosyjskich żołnierzy. Relacjonuje on sytuację na froncie swojej matce. Już na wstępie podkreśla, że jest bardzo źle.

Zostaliśmy okrążeni, ale zdołaliśmy uciec. Prawie zostaliśmy zabici. Dlatego nie mogłem wcześniej zadzwonić – wyjaśnia.

Rosyjski żołnierz prosi matkę o pomoc. "Daj popalić tym szumowinom"

Żołnierz opisuje, że jego towarzysz Andriej został ranny w eksplozji granatu. Twierdzi, że niewiele brakowało, a sam znalazł by się na jego miejscu. Prosi matkę, żeby poszła do prokuratury w celu uzyskania dokumentów wymaganych do opuszczenia linii frontu.

Wysłali nad tutaj jak mięso armatnie, na rzeź. Idź dzisiaj do prokuratury – mówi.

Matka jednak obawia się, aby wojskowy nie popadł w konflikt z przełożonymi. Żołnierz wyjaśnia jej, że jego dowódca był w okrążeniu razem z nim.

Pomaga mi wyrwaniu się stąd. Po prostu powie swoim przełożonym, że wyjeżdżam – zaznacza Rosjanin.

Matka dopytuje, co dokładnie powinna zrobić. Żołnierz prosi ją, aby zdobyła dokumenty dotyczące jego brygady.

Idź do prokuratury i powiedz, że mogą się p… Skop im tyłki. Daj popalić tym p… szumowinom – zwraca się do matki.

Rosjanin ostro o dowódcach. "Traktują nas jak zwierzęta"

Rosyjski wojskowy wyjaśnia rodzicielce, że nikt nie oskarży go o dezercję. Dodaje, że mogą co najwyżej zwolnić go dyscyplinarnie ze służby.

Mam w d… te p… armię. Traktują nas jak zwierzęta. Kiedy wrócę, zamierzam ich pozwać. Nie pozwolili mi wcześniej odejść, bo nie chcieli uznać dokumentów i powiedzieli że "w nagłych wypadkach mogę opuścić szeregi tylko jako martwy lub ranny". To jest k… normalne? P... to wszystko, wracam do domu. Mam w dupie tych s… W razie czego zawsze mogę przedstawić dobry powód: moja mama jest chora i nie może opiekować się moją córką – mówi rozsierdzony żołnierz.

Na koniec matka prosi syna, aby na pewno poinformował swoich dowódców. Wojskowy podkreśla raz jeszcze, że jego przełożony chce iść do kwatery głównej i opowiedzieć całą sytuację.

Nikt zazwyczaj niczego nie podpisuje, po prostu odchodzi się ze służby. Mój dowódca powie, że nie jestem mu potrzebny i że mogę odejść – mówi.
Autor: JKM
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
KOMENTARZE WYŁĄCZONE
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli i polem do dezinformacji. Dlatego zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja o2.pl
Zobacz także:
Wróć na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić