"Są do siebie podobni". Historycy porównują Putina z Hitlerem po słowach o Polsce
Władimir Putin ponownie oskarżył Polskę o wybuch II wojny światowej. Eksperci historyczni stanowczo odrzucają tę narrację i ostrzegają przed rosyjską propagandą. - Hitler i Putin są w jakimś sensie do siebie podobni - powiedział Bogusław Wołoszański w rozmowie z "Faktem".
Najważniejsze informacje
- Władimir Putin obwinił Polskę za wybuch II wojny światowej.
- Historycy, w tym dr Janusz Marszalec i Bogusław Wołoszański, stanowczo odrzucają te zarzuty.
- Eksperci podkreślają, że wypowiedzi Putina mają charakter propagandowy.
Władimir Putin po raz kolejny publicznie skrytykował polską politykę historyczną, sugerując, że II Rzeczpospolita ponosi odpowiedzialność za wybuch II wojny światowej. Wypowiedzi rosyjskiego prezydenta wywołały szeroką dyskusję wśród polskich historyków i polityków.
Historyk odniósł się do skandalicznych słów Putina
Dr Janusz Marszalec, zastępca dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, w rozmowie z "Faktem" podkreślił, że Putin od lat przypisuje winę za rozpętanie wojny swoim ofiarom. Zwrócił uwagę, że podobną retorykę rosyjski przywódca stosuje obecnie wobec Ukrainy, nazywając agresję wojną sprowokowaną przez "nazistów ukraińskich".
Putin konsekwentnie od lat swoim ofiarom przypisuje winę za rozpętanie II wojny światowej. Tak pokazywał i pokazuje II RP, a dzisiaj brutalną agresję w Ukrainie nazywa wojną sprowokowaną przez "nazistów ukraińskich" - powiedział zastępca dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Jak mieszkańcy Białegostoku oceniają decyzje Hołowni? "Marne szanse"
Bogusław Wołoszański, popularyzator historii, porównał działania Putina do retoryki Adolfa Hitlera. Zaznaczył, że wypowiedzi rosyjskiego prezydenta to propaganda, a nie rzetelna analiza historyczna. Według Wołoszańskiego, interpretowanie wydarzeń sprzed wojny w kontekście obecnej sytuacji jest błędem.
Dr Marszalec ocenił, że takie wypowiedzi mają być formą nacisku i ostrzeżenia wobec Polski. Podkreślił, że tego typu argumenty są już dobrze znane i nie powinny być traktowane poważnie przez opinię publiczną. Wołoszański dodał, że wykorzystywanie historii do bieżącej polityki jest niebezpieczne.
Cała ta sprawa w ustach przywódcy Rosji staje się propagandą, a nie historią — ocenia Wołoszański. - Interpretowanie tego, co się działo w Monachium, a potem między Beckiem i Ribbentropem w Warszawie, to już naciągana sprawa. Jest ona wykorzystywana w momencie, kiedy Putin bardzo chętnie podjąłby politykę Hitlera. Wyjaśnianie tamtej sprawy na podstawie tego, co dzieje się dzisiaj, jest zwyczajnie błędem - stwierdził, cytowany przez "Fakt".