Naczelny rosyjski propagandysta Władimir Sołowjow, znów grzmi w swoim programie. W jednym z ostatnich odcinków "dziennikarz" wezwał Rosjan do szturmu na Charków, który należy burzyć jego zdaniem blok po bloku. Nie zabrakło też narracji o Kijowie przejętym przez nazistów oraz przyczynach wojny, którą wywołał Władimir Putin.
Anton Heraszczenko, doradca ukraińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, udostępnił w mediach społecznościowych nagranie, na którym rosyjska propagandystka Margarita Simonjan odpowiada na pytanie brytyjskiego dziennikarza. Ten zagadnął o wybory w Rosji, tego się jednak nie spodziewał.
Rosyjscy propagandyści nie próżnują. W tamtejszej telewizji grono "ekspertów" dyskutowało na temat kolejnych podbojów innych krajów. Jak mówili trzeba "przywrócić sprawiedliwość historyczną". Wymienili kilka nieodległych państw, w tym Polskę.
Władimir Putin przyzwyczaił nas, że często wypowiada się w sposób oderwany od rzeczywistości. Teraz w swoim wystąpieniu przyznał, że jego kraj walczy o swoją niepodległość i przetrwanie, gdyż... został zaatakowany.
Rosyjscy propagandyści słyną z tego, że formułują tezy, które oderwane są od rzeczywistości. Tym razem proponują "zniszczenie Charkowa". Ich zdaniem należy dać ludziom 24 godziny na ewakuację, a potem zamienić miasto w pył.
Margarita Simonian jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych krzewicielek prokremlowskiej propagandy. Ostatnio "caryca mediów" oskarżyła Ukrainę o przeprowadzenie ataku terrorystycznego pod Moskwą. Jej zdaniem, przyznanie się do ataku ISIS to tylko przykrywka.
Władimir Sołowjow nazywany jest "medialnym żołnierzem Putina", który na współpracy z władzami na Kremlu zbił majątek. W swoich programach nie ukrywa nienawiści do Ukrainy, NATO czy Polski. Ponad dwie dekady temu omawiał atak terrorystyczny w rosyjskiej Dubrówce. Teraz podaje narrację wygodną dla Władimira Putina, któremu propagandzista służy od lat.
Rosyjska propaganda raz straszy, innym razem śmieszy, ale zawsze budzi zdumienie. Tym razem jeden z rosyjskich "ekspertów" ponownie zszokował swoimi tezami na temat wojny w Ukrainie. I zasugerował, że to Rosja została napadnięta, a nie sama wywołała krwawą wojnę w Ukrainie. Tak, to nie pomyłka.
Minister Siergiej Szojgu, szef rosyjskiego MON-u, poinformował o planie znacznej rozbudowy armii rosyjskiej. Moskwa chce powołać pod broń i wyposażyć dwie nowe armie, które zdecydowanie pomogłyby w wygraniu wojny w Ukrainie. Sęk w tym, że najpewniej nie ma jak tego zrobić.
Siły Zbrojne Ukrainy oraz wywiad wojskowy HUR opublikowały wywiad z pojmanym porucznikiem rosyjskich sił zbrojnych, niejakim Aleksiejem Kołotowem. Żołnierz jest przekonany, że populacja Rosji liczy miliard ludzi. I że to Ukraina miała zamiar ją zaatakować, więc Moskwa uderzyła pierwsza.
Rosyjska propaganda świętuje wyborcze "zwycięstwo" Władimira Putina i zaczyna komunikować się ze światem w swoim, niezwykle agresywnym stylu. Tym razem dostało się też papieżowi Franciszkowi, o którym propagandyści nie mają najlepszego zdania. "A któż to jest?" - pytają lekceważąco i wyśmiewają głowę kościoła.
Jak podała w poniedziałek propagandowa Ria Nowosti, czyli rządowa agencja informacyjna z Rosji, papież Franciszek miał pogratulować Władimirowi Putinowi jego zwycięstwa w kolejnych wyborach prezydenckich w tym kraju. Watykan nie potwierdza tych kontrowersyjnych doniesień, a sam papież milczy.
Od momentu rozpoczęcia wojny w Ukrainie, propaganda rosyjska działa ze zdwojoną siłą. "Dziennikarze" i "eksperci", uzależnieni od Kremla, głoszą kłamliwe treści nie tylko na temat konfliktu zbrojnego, ale także życia codziennego Rosjan. Doszło nawet do tego, że w ciągu jednej minuty potrafią zaprzeczyć sami sobie.
Duma Państwowa proponuje koncepcję tzw. "dewesternizacji" Federacji Rosyjskiej po wyborach prezydenckich. Plan zakłada wzmocnienie cenzury, tłumienie niezależnej telewizji oraz twardą cenzurę internetu. Władimir Putin jest pewny zwycięstwa w nadchodzącej elekcji i kolejnej kadencji w Rosji.
Rosyjski propagandysta Władimir Sołowjow znów dał kolejny "popis" na antenie telewizji. W trakcie wojny wielokrotnie groził państwom Zachodu atakiem ze strony Rosji. Tym razem wybrał sobie za cel kolejne państwo.
Rosyjska propaganda szaleje od czasu wybuchu wojny w Ukrainie. Reżim Putina ze szczególną uwagą traktuje Polskę. Co chwilę słychać kolejne kłamstwa, które mają stawiać nasz kraj w złym świetle. Często wypowiada je Dmitrij Miedwiediew, tak jak miało to miejsce przy okazji opublikowanej niedawno mapy Ukrainy.
Kremlowski propagandysta Władimir Sołowjow po raz kolejny odleciał. "Medialny żołnierz Putina" przyznał, że Rosjanie nie mieliby problemów z Armenią, gdyby w 2008 roku... zrobili porządek z Gruzją.
Narastająca niechęć Polaków do Ukrainy oraz działania zwykłych prowokatorów w naszym kraju są wodą na młyn dla rosyjskiej propagandy. Nie trzeba było długo czekać, by usłyszeć z ust marionetek Kremla kolejne zapowiedzi inwazji Rosji na nasz kraj. Jak mówią ludzie Władimira Putina, litości nie będzie.