Sahel eksplodował. Niepokój w NATO. "Rosja już próbuje"

Tykająca bomba, którą był Sahel - region położony na południowych obrzeżach Sahary, eksplodowała. Skutki - terror, chaos, ponowne otwarcie prowadzącej do Europy "drogi ognia". I niepokój NATO. - Rosja już próbuje wykorzystywać sytuację - mówi o2.pl dr Aleksandra Bukowska-McCabe, współautorka raportu, który ma pomóc zmienić sytuację u wrót południowej flanki NATO, zanim będzie za późno.

Francuscy żołnierze opuszczają NigerFrancuscy żołnierze opuszczają Niger w październiku 2023 r.
Źródło zdjęć: © Getty Images
Łukasz Dynowski

Był środek lata 2023 r., kiedy obrazki z Nigru obiegły świat. Dziesięciu mężczyzn w wojskowych mundurach, dziewięciu stoi, jeden siedzi i spokojnym głosem odczytuje komunikat, który idzie do wszystkich telewizorów w kraju.

- Zdecydowaliśmy się położyć kres reżimowi, który znacie - mówi.

Cała dziesiątka należy do junty wojskowej, która właśnie dokonała puczu - rozwiązała konstytucję, zawiesiła działalność wszystkich instytucji i zamknęła granice. Prezydent Mohamed Bazoum, zwycięzca demokratycznych wyborów z 2021 r., został uwięziony w pałacu prezydenckim, gdzie - pozbawiony telefonu, odcięty od świata - przebywa do dziś.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Brawurowe uderzenie z zaskoczenia. Rosjanie aż skakali do rzeki

Junta wprowadziła drastyczne zmiany. Odcięła kraj od zachodnich potęg - USA i Francji - i zbliżyła się do Rosji. Ta już wcześniej próbowała mieszać w Nigrze - prowadziła kampanie dezinformacyjne, a pojawiały się głosy, że i w puczu mogła maczać palce.

- Nie ma dowodów na to, że Rosja stoi za puczem w Nigrze. Ale na pewno wykorzystała moment i zaprezentowała siebie jako alternatywę - mówi o2.pl Aneliese Bernard, była doradczyni Departamentu Stanu USA, która pracowała w Nigrze w latach 2017-2019.

Dziś sytuacja w kraju jest dramatyczna. Niger to jedno z najbiedniejszych państw świata, a los wielu mieszkańców jest całkowicie uzależniony od pomocy międzynarodowej. Dlatego mimo wydarzeń z ostatnich miesięcy amerykańska pomoc wciąż do Nigru płynie.

- Ludzie są zdesperowani. Nie mają pracy. Jeśli skończy się pomoc międzynarodowa, wybuchnie kryzys humanitarny, którego skutki będą katastrofalne - twierdzi Bernard.

Junta tymczasem wysyła do domu kolejnych zachodnich wojskowych, których nie chce dłużej widzieć na nigerskiej ziemi. Ostatni francuscy żołnierze, wcześniej wyproszeni też z Mali i Burkina Faso, opuścili kraj pod koniec ubiegłego roku. Do września br. to samo mają zrobić Amerykanie. Baza wojskowa, którą USA mają w Nigrze, była dla nich oknem na Sahel - światowe epicentrum terroryzmu.

Żołnierze Francji opuszczają Niamey - stolicę Nigru - po rozkazie nowego reżim, 10 października 2023
Żołnierze Francji opuszczają Niamey - stolicę Nigru - po rozkazie nowego reżim, 10 października 2023 © Anadolu Agency via Getty Images

W samym Nigrze zamachów teraz przybywa. Młodzi ludzie, pozbawieni pieniędzy i perspektyw, wpadają w sidła terrorystów, którzy gwarantują przynajmniej to pierwsze.

- Dżihadyści wykorzystują to, że nie ma pieniędzy ani żadnych programów wsparcia dla ludzi. Obserwujemy gigantyczny wzrost rekrutacji do grup terrorystycznych. W ciągu ostatniego półrocza mieliśmy w Nigrze więcej zamachów niż przez ostatnie dwa lata - mówi Bernard.

"Droga ognia" znów otwarta

Wielu decyduje się na ucieczkę ze zdestabilizowanego kraju. A ta jest teraz ułatwiona. Reżim generała Abdourahamane’a Tchianiego, który stał na czele puczu, ponownie otworzył "drogę ognia". To szlak migracyjny do Europy, którego bramą jest Agadez - miasto w środkowym Nigrze.

Poprzedni rząd, przyjazny Europie, oficjalnie zakazał migracji z Agadezu. Wdzięczna za to Unia Europejska, która nie chce mieć kolejnych migrantów u swoich bram, przelewała Nigrowi gigantycznie sumy - łącznie od 2014 r. około miliarda dolarów.

Migranci wyruszający z Agadezu w 2018 r. Szlak migracyjny znowu jest otwarty
Migranci wyruszający z Agadezu w 2018 r. Szlak migracyjny znowu jest otwarty © Getty Images | Scott Peterson

Kiedy jednak w kraju doszło do zamachu stanu, UE, nie chcąc wspierać reżimu Tchianiego, zakręciła kurek z pieniędzmi. W odpowiedzi reżim zerwał umowę i otworzył "drogę ognia". Ognia, bo z gorącego Agadezu wyrusza się na jeszcze gorętszą pustynię, gdzie temperatury przekraczają 50 stopni Celsjusza.

- Największy w Afryce szlak migracyjny biegnie właśnie przez Agadez. Historycznie mieszkańcy Nigru co prawda nie migrowali dużo, a jak już, to raczej do innych części Afryki. Ale to się może zmienić, choćby z powodu zmian klimatycznych - mówi Bernard.

Przemytnicy zwietrzyli już biznes - z Agadezu wyruszają samochody wypełnione migrantami. Część z nich zostanie w Afryce Północnej, licząc na znalezienie tam pracy. Ale niektórzy spróbują dotrzeć dalej - do Europy.

Jak na granicy Polski z Białorusią? "To już trwa"

Wydarzenia w Nigrze to tylko część gigantycznych wstrząsów, które targają Sahelem. Kraj jest położony w tzw. pasie puczów.

Po 2020 r. doszło do zamachów stanu w Burkina Faso, Czadzie, Gwinei, Mali, Nigrze i Sudanie. Państwa te leżą jedno obok drugiego, dlatego właśnie mówi się o "pasie". We wszystkich jest ogromny problem z terroryzmem, a w Sudanie dodatkowo trwa straszliwa wojna, która zrodziła największy obecnie kryzys humanitarny na świecie.

Wszystkie te kraje chętnie też współpracują teraz z Rosją.

- Cały region Sahelu jest zdestabilizowany. Obecność rosyjska jest tam bardzo silna. Rosjanie prowadzą bardzo skuteczną politykę dezinformacyjna - mówi o2.pl dr Aleksandra Bukowska-McCabe, zastępczyni dyrektora Departamentu Afryki i Bliskiego Wschodu przy MSZ.

Demonstracja w Nigrze po zamachu stanu, 20 sierpnia 2023. Zgromadzeni mieli m.in. flagi Rosji
Demonstracja w Nigrze po zamachu stanu, 20 sierpnia 2023. Zgromadzeni mieli m.in. flagi Rosji © Universal Images Group via Getty Images | Souley Abdoulaye
Zwolennicy puczu podczas demonstracji w Niamey
Zwolennicy puczu podczas demonstracji w Niamey © Anadolu Agency via Getty Images | Balima Boureima

Dr Bukowska-McCabe jest współautorką opublikowanego przez NATO 7 maja br. raportu nt. sytuacji w krajach położonych za południową flanką Sojuszu Północnoatlantyckiego - w Afryce, ale też na Bliskim Wschodzie. W liczącym 34 strony raporcie stwierdzono, że na obszarach tych rozwinął się negatywny stosunek do NATO. Dlaczego?

- Spuścizna kolonialna to na pewno jeden z powodów. Inny - zachodnia tendencja do narzucania norm i rozwiązań. Widać to po przykładzie wojny w Ukrainie. Dawanie wyboru w rodzaju "albo jesteście z nami, albo z Rosjanami" nie przemawia do partnerów, pytają, dlaczego nie można współpracować i z jedną, i z drugą stroną. Nie rozumieją, dlaczego się ich odrzuca tylko dlatego, że utrzymują jakieś relacje z Rosją. Takie podejście Zachodu, nieco protekcjonalne, po prostu się nie sprawdzało - mówi dr Bukowska-McCabe.

Pytana o ryzyko sytuacji, w której Rosjanie mogliby próbować destabilizować sytuację na granicy z UE, tak jak to ma miejsce na granicy polsko-białoruskiej, odparła: - To już trwa. Migranci są wypychani w stronę północną, w kierunku Morza Śródziemnego.

"Migranci są jak piłka. Europy to nie obchodzi"

Riccardo Fabiani, dyrektor Projektu Afryka Północna w Crisis Group - międzynarodowej organizacji non-profit z siedzibą w Brukseli, podkreśla, że sytuacja migracyjna na południowej i wschodniej flance NATO jest różna m.in. ze względu na uwarunkowania geograficzne.

Południe to nie tylko Morze Śródziemne - najbardziej śmiercionośny szlak migracyjny na świecie - ale i równie bezlitosna pustynia, którą muszą pokonać migranci, jeśli chcą dotrzeć do Europy. Choćby w marcu br. na pustyni w Libii znaleziono masowy grób z ciałami 65 migrantów.

Jednocześnie, przy wszystkich różnicach geograficznych, gołym okiem widać też podobieństwa. - Libia i Tunezja przekierowują migrantów do Algierii. Albo do Sahelu. Migranci są jak piłka, którą kraje w Afryce Północnej sobie podają. Nikt nie widzi w tym jednak problemu. Europy to nie obchodzi, bo dopóki dzieje się to z dala od jej granic, to wszystko jest w porządku - mówi Fabiani.

UE współpracuje w zakresie migracji z takimi krajami, jak Tunezja, Maroko czy Libia, traktując je jako stróżów unijnych bram. - Wiele tych rządów nie jest do tego entuzjastycznie nastawionych. Wiedzą jednak, że to najłatwiejszy sposób, żeby dostać pieniądze od UE. Wiedzą też, że Europejczycy nie będą zadawali żadnych pytań, np. o prawa człowieka czy reformy polityczne lub gospodarce - twierdzi Fabiani.

- Napięć tymczasem przybywa. Niektóre rządy mają niemal rasistowski stosunek do migrantów. Prezydent Tunezji uważa, że migrantów wysyła się do Tunezji po to, żeby zmienić tożsamość narodu - dodaje.

Fabiani podkreśla, że wstrząsy, których w ostatnich latach doświadczył kontynent, to konsekwencja tego, co się działo w ubiegłej dekadzie - m.in. wojny cywilnej w Libii (2011) czy interwencji francuskiej w Mali (2014). - Zrodził się potężny chaos, który trwa do dziś. Próżnię władzy wypełniają kolejni aktorzy - czy to dżihadyści, czy Rosjanie - stwierdził.

Rosja prowadzi bliską współpracę nie tylko z krajami Sahelu, ale też np. z Libią, która dla wielu migrantów stanowi ostatni przystanek przed Europą. Najemnicy Korpusu Afrykańskiego, wcześniej znani jako wagnerowcy, są obecni w Libii od lat, a naczelny dowódca Libijskiej Armii Narodowej generał Chalifa Haftar odwiedził jesienią 2023 r. Moskwę, gdzie spotkał się z Władimirem Putinem.

Libijski warlord Chalifa Haftar (z lewej) od dawna utrzymuje bliskie stosunki z Rosją. Na zdjęciu z 2020 r. wita się z Siergiejem Ławrowem, szefem rosyjskiego MSZ
Libijski warlord Chalifa Haftar (z lewej) od dawna utrzymuje bliskie stosunki z Rosją. Na zdjęciu z 2020 r. wita się z Siergiejem Ławrowem, szefem rosyjskiego MSZ © Anadolu Agency via Getty Images

- Rosjanie wysyłają Haftarowi każdą broń, jakiej zapragnie. Ta relacja jest bardzo bliska. Ale to nie oznacza, że Haftar odrzuca tym samym Zachód. Spotyka się też z Amerykanami. On chce po prostu mieć wszystko od wszystkich - tłumaczy Fabiani.

Pytany, czy Afryka przechodzi pod wpływ rosyjski, stwierdza: - Sahel na pewno. Niewiele zostało tam państw, z którymi Zachód może rozmawiać. Jeśli chodzi o resztę Afryki, a szczególnie Afrykę Północną, sytuacja jest bardziej skomplikowana. Kraje takie jak Tunezja czy Algieria dalej mają bliskie relacje z Europą na wielu poziomach - mówi.

"Nie możemy sobie pozwolić na zaskoczenie"

Dr McCabe-Bukowska przekonuje, że po tych wszystkich zawirowaniach Zachód wyciągnął wnioski. Stąd też majowy raport dla NATO, który miał jasno określić zagrożenia i wskazać rozwiązania.

- Najważniejsza jest zmiana stosunku do południa. Trzeba wchodzić z tymi państwami w dialog, a nie narzucać im rozwiązania, tak jak to często było do tej pory. Poza tym nie można przychodzić z jednym wzorcem rozwiązań dla wszystkich, tylko mieć te rozwiązania przygotowane adekwatnie do specyfiki danego kraju - mówi dr McCabe-Bukowska.

Wśród proponowanych dla NATO rozwiązań, które znalazły się w majowym raporcie i które miałyby pomóc zmienić obecną sytuację, są m.in.:

  • powołanie Specjalnego Wysłannika dla południowych sąsiadów,
  • ustanowienie specjalnego szczytu NATO dla wszystkich południowych partnerów,
  • ustanowienie misji NATO poświęconej szkoleniom i budowaniu zdolności partnerów, która byłaby powołana na zaproszenie tych partnerów,
  • walka z dezinformacją poprzez zapewnianie edukacji, szkoleń i stypendiów.

W dniach 9-11 lipca odbędzie się szczyt NATO w Waszyngtonie. Uwaga skupi się na wojnie w Ukrainie, a także na wschodniej flance i na bezpośrednim zagrożeniu ze strony Rosji. Temat południowej flanki, jeśli się pojawi, to w ograniczonym zakresie.

- Dobrze jednak, że proces zmian względem południa się rozpoczął, że mamy już sformułowane różne pomysły. Bo nie możemy sobie pozwolić więcej na zaskoczenie na tym polu - mówi dr McCabe-Bukowska.

Łukasz Dynowski, dziennikarz o2.pl

Źródło artykułu: o2pl
Wybrane dla Ciebie
Dwulatek wpadł do szamba. Teraz szpital przekazał dobre wieści
Dwulatek wpadł do szamba. Teraz szpital przekazał dobre wieści
Krzyżówka z wiedzy ogólnej. Tylko mistrz odkryje wszystkie hasła
Krzyżówka z wiedzy ogólnej. Tylko mistrz odkryje wszystkie hasła
Rodzinny spacer zmienił się w dramat. Dzieci pochylały się nad ojcem
Rodzinny spacer zmienił się w dramat. Dzieci pochylały się nad ojcem
Policja przyłapana. "To będzie podwójna kara". Ostra reakcja
Policja przyłapana. "To będzie podwójna kara". Ostra reakcja
To on szuka "złotego pociągu". Właśnie się ujawnił
To on szuka "złotego pociągu". Właśnie się ujawnił
Szedł obok placu zabaw. Nagle taki widok. "Prawdziwy hit sezonu"
Szedł obok placu zabaw. Nagle taki widok. "Prawdziwy hit sezonu"
Premier Indii mówił o pokoju. Spójrzcie na twarz Putina
Premier Indii mówił o pokoju. Spójrzcie na twarz Putina
Pojawił się w centrum Wrocławia. Kierowcy musieli omijać go łukiem
Pojawił się w centrum Wrocławia. Kierowcy musieli omijać go łukiem
Portugalia zaostrza przepisy deportacyjne dla nielegalnych imigrantów
Portugalia zaostrza przepisy deportacyjne dla nielegalnych imigrantów
8 miliardów funtów na wsparcie Ukrainy? Brytyjczycy mają plan
8 miliardów funtów na wsparcie Ukrainy? Brytyjczycy mają plan
Miał już dość. Ujęcie sprzed Lidla. Wywiesił karteczkę
Miał już dość. Ujęcie sprzed Lidla. Wywiesił karteczkę
Wyż z Rosji nadal nad Polską. Należy spodziewać się opadów
Wyż z Rosji nadal nad Polską. Należy spodziewać się opadów
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja serwisu o2