Ewa Sas
Ewa Sas| 
aktualizacja 

"Sam doświadczyłem przemocy". Rozmawialiśmy z uczestnikami protestu

W milczącym proteście z ulicy Żurawiej w stronę Pałacu Kultury przeszło ponad tysiąc osób. Pojawili się tutaj dla Lizy - zmarłej w wyniku gwałtu i pobicia Białorusinki, ale też dla wszystkich osób, które kiedykolwiek padły ofiarami przemocy.

"Sam doświadczyłem przemocy". Rozmawialiśmy z uczestnikami protestu
W bramie, gdzie zaatakowano Lizę, palą się znicze, leżą kwiaty i listy (materiały własne, Ewa Sas)

Wystarczyło wziąć telefon i wykręcić 112, a Liza mogłaby być wśród nas. I protest na ulicach Warszawy nie byłby potrzebny. Ale znowu wygrała okrutna obojętność.

Wielokrotnie na ulicach Warszawy krzyczałyśmy "nigdy nie będziesz szła sama". Przepraszamy Lizo, że byłaś wtedy sama - powiedziała na proteście Agnieszka Czeredecka ze Strajku Kobiet.

Po niej głos zabrała Oksana, Ukrainka. Była wstrząśnięta tym, jak sprawca znormalizował czyn, którego się dopuścił na Lizie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Warszawa w szoku po śmierci Lizy. Wyjątkowe nagranie z marszu
Ten zwyrodnialec zachowywał się jak zbrodniarze rosyjscy, on ukradł karty, ukradł telefon jeden, drugi, zgwałcił, pobił i poszedł do sklepu. Dla niego to był przecinek, to były działania jednego rzędu. My kobiety, jak dowiedziałyśmy się o śmierci Lizy, wszystkie się zjednoczyłyśmy. Polki, Ukrainki, Białorusinki. Nie było mężczyzn. Mężczyźni są w Sejmie. My same tego nie wywalczymy. Gdzie są mężczyźni? Większość władzy to mężczyźni. My z tym walczymy, kobiety! - mówiła.

Strach determinuje codzienność kobiet

O tym, że strach wpływa na życie wielu kobiet, mówiły zarówno uczestniczki, jak i organizatorki protestu. Podkreślały, że nie chcą, by bycie kobietą oznaczało życie w poczuciu ciągłego zagrożenia. A tak właśnie jest w tej chwili.

Strach jest czymś normalnym w naszym życiu. Ja wsiadam do samochodu, zamykam drzwi za sobą. Wychodzę na ulicę, oglądam się za siebie. Mówię mojej córce, jak wychodzi, żeby była na łączach, żeby nie wyłączała telefonu. Dlatego, że boimy się... boimy się mężczyzn! Zróbcie coś z tym, proszę! - apelowała Oksana.

Z kolei o zdecydowaną reakcję ze strony policji apelowała Jolanta Gawęda z Feminoteki.

To, czego tu zabrakło, to reakcji policji. Zabrakło jasnej deklaracji policji. Nie pojawiło się oświadczenie "możecie nam ufać, możecie do nas dzwonić. Wiemy, co robić w tej sytuacji, nie skrzywdzimy was" - mówiła.

Przepisy należy zmienić

Uczestnicy milczącego marszu apelują o zmiany w przepisach. Bo ich obecna forma sprawia, że sprawcy gwałtów z wielu sytuacji mogą wyjść tzw. obronną ręką.

Na miejscu Lizy mogłaby być każda z nas. Gdyby Liza przeżyła to nie wiadomo, czy sprawca byłby skazany za gwałt. Polskie przepisy, art 197 KK wymaga, żeby ofiara się skutecznie broniła, krzyczała. Więc nie wiemy, czy to by było przestępstwo gwałtu - mówiła mec. Danuta Wawrowska, autorka ustawy.

Stąd też propozycja zmiany ustawy, w której znajduje się definicja gwałtu.

Panowie apelujemy. Uchwalcie tę ustawę, żebyśmy wszystkie czuły się bezpieczne - dodała mecenas.

Przemoc nasza powszednia

O tym, że przemoc i gwałt nie są wyjątkiem, a smutną normą, przekonywała na początku protestu Jolanta Gawęda z Feminoteki.

Każda z nas na jakimś etapie życia była ofiarą przemocy seksualnej, była świadkinią przemocy seksualnej lub bliska jej kobieta doświadczyła tej przemocy seksualnej - mówiła.

Nie trzeba iść daleko, żeby przekonać, jak prawdziwe są te słowa. O przyczyny pojawienia się na proteście pytam troje przyjaciół.

Jestem tu, bo denerwuje mnie, że cały czas żyjemy w kulturze gwałtu. Ale też jestem tu ze względów osobistych, sama doświadczyłam molestowania, wiem że też mogłam być w takiej sytuacji, znam też inne osoby, które padły ofiarami molestowania i bardzo mnie to porusza - powiedziała mi Paulina.
Sam doświadczyłem przemocy. W gimnazjum byłem cały czas bity. Nie chciałbym, żeby ktokolwiek musiał przez to przechodzić - wyznał Oskar.
Osób, które doświadczają przemocy jest znacznie więcej. Duchem są tutaj z nami tysiące osób. Jesteśmy tu dla Lizy. Ja też doświadczyłam przemocy i jest mi przykro, że jako kobiety wciąż nie możemy czuć się bezpieczne - przyznała Mania.

W proteście upamiętniającym śmierć 25-letniej Lizy wzięło udział ponad tysiąc osób. Białorusinkę nad ranem 25 lutego zgwałcił i dotkliwie pobił 23-letni Polak, Dorian S. Liza zmarła w wyniku odniesionych obrażeń po kilku dniach pobytu w szpitalu.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić