"Dantejski krąg piekielny". Zdjęcia z Watykanu obiegły świat
Do niebezpiecznej sytuacji doszło w ubiegły weekend na terenie Watykanu. Po ok. trzech miesiącach przerwy doszło do otwarcia dla zwiedzających Muzeów Watykańskich. Liczba turystów przekroczyła wówczas wszelkie oczekiwania personelu. Zapanował prawdziwy chaos.
Niebezpieczne zdarzenie miało miejsce w sobotę 13 lutego. Jak relacjonował Vincenzo Spina, jeden z przewodników po Watykanie, turyści zostali wpuszczeni do Muzeów Watykańskich bez żadnych środków bezpieczeństwa, które obowiązują w związku z pandemią COVID-19.
Przeczytaj także: W środę się zacznie. Ważne słowa papieża Franciszka
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
To, co zobaczyłem, wywołało mój głęboki wstyd – podkreślił Vincenzo Spina w liście otwartym do do dyrekcji Muzeów Watykańskich (PAP).
Watykan. Turyści szturmowali Muzea Watykańskie
Jak opisał Vincenzo Spina, personel muzeów nie był w stanie zapanować nad tłumem turystów, którzy w nawet najmniejszym stopniu nie przestrzegali zaleceń sanitarnych. W konsekwencji w tłumie miała wybuchnąć panika, co jeszcze bardziej wzmogło panujący w obiektach chaos.
Przeczytaj także: Papież Franciszek zdecydował. Na naszych oczach dzieje się historia
Żadnego dystansu, żadnej organizacji, tłum, sceny indywidualnej i zbiorowej histerii, chaos, szok i strach zwiedzających – zaznaczył Vincenzo Spina (PAP).
Niektórzy z turystów byli tak przejęci, że wpadli w prawdziwą histerię. Vincenzo Spina porównał wydarzenia, do których doszło w sobotę w Muzeach Watykańskich, do "dantejskiego kręgu piekielnego". Do tej pory przedstawiciele Watykanu nie odnieśli się do listu wystosowanego przez przewodnika.
Przeczytaj także: Papież Franciszek nie żartuje. W Watykanie padły mroczne słowa
Dantejski krąg piekielny. (...) Niektórzy krzyczeli, inni płakali, wołali, jeszcze inni trzęśli się ze strachu albo przecierali oczy ze zdumienia, ktoś groził, że wezwie policję, inny modlił się w ciszy o to, by wyjść stamtąd żywym – relacjonował Vincenzo Spina (PAP).