Te samochody miały pomóc Ukrainie. Na ich drodze stanął burmistrz Londynu
Samochody przeznaczone do zezłomowania w stolicy Wielkiej Brytanii miały trafić na Ukrainę. Jednak burmistrz Londynu, Sadiq Khan się temu sprzeciwił. Tłumaczył, że byłoby to niezgodne z zasadami programu dotyczącego norm emisji spalin. Absurdalna decyzja - komentują przeciwnicy Khana.
Dlaczego samochody mają zostać zezłomowane? Bo nie spełniają londyńskich norm emisji spalin. Ale to, co nie spełnia wyśrubowanych kryteriów brytyjskiej stolicy, może być na wagę złota w objętej wojną Ukrainie. W teorii. W praktyce się o tym nie przekonamy, gdyż Sadiq Khan nie zgodził się na przekazanie samochodów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Był szef MSZ o relacjach z Ukrainą. "Musimy być liderem lobby"
Jego zdaniem nie spełnia ono "progu prawnego", wedle którego złomowanie takich pojazdów ma przynosić londyńczykom korzyści z "perspektywy gospodarczej, społecznej i środowiskowej". Burmistrz Londynu podkreśla, że celem programu jest zapewnienie, że samochody, które najbardziej zanieczyszczają środowisko, zostaną trwale usunięte z londyńskich dróg.
Burmistrz Londynu nie spełnił prośby mera Kijowa
O przekazanie samochodów kilka miesięcy temu prosił mer Kijowa. Witalij Kliczko zaznaczył, że takie samochody - zwłaszcza SUVy czy pick upy, mogłyby być w Ukrainie wykorzystywane w "różnych sytuacjach ratujących życie i transportowych".
Decyzję Sadiq Khana ostro skrytykowała jego polityczna przeciwniczka z ramienia Partii Konserwatywnej, Susan Hall.
Londyńczycy, którzy decydują się na złomowanie swoich samochodów, powinni mieć swobodę decydowania o tym, czy chcą, aby ich samochód został wysłany na wsparcie Ukrainy - stwierdziła.
Obecnie po ulicach Londynu nie mogą się poruszać samochody z silnikiem Diesla zarejestrowane przed wrześniem 2015 r. oraz samochody benzynowe zarejestrowane do stycznia 2006 r. Za zezłomowanie ich właściciele otrzymują 2 tys. funtów. Natomiast jeśli koniecznie chcą ich użytkować na co dzień - muszą każdego dnia uiszczać specjalną opłatę w wysokości 12,5 funta.
Czytaj także: Tutaj kradną smartfona co 6 minut. Miej się na baczności